Transferu nie ma, więc byłe kluby "Lewego" muszą obejść się smakiem

Przyszłość Roberta Lewandowskiego żywo interesowała kilka polskich klubów, w których piłkarz grał wcześniej. Przejście do Bayernu oznacza jednak, że nie otrzymają one żadnych pieniędzy.

W przypadku transakcji gotówkowej poprzedni pracodawcy "Lewego" mogliby otrzymać pewną kwotę z tytułu tzw. solidarity contribution. To regulacja, według której drużyny, w których zawodnik grał między 12. a 23. rokiem życia, otrzymują wyliczoną na podstawie tabelki część z 5 procent jego następnych transferów.

Są jednak dwa podstawowe warunki i w tym przypadku oba nie zostały spełnione. Jeden to oczywiście zmiana barw w czasie obowiązywania kontraktu, zaś drugi to przenosiny do innej ligi. Zatem gdyby Robert Lewandowski trafił do Bayernu nawet za sumę odstępnego, jego byłe polskie kluby i tak musiałaby obejść się smakiem (idea nie działa w obrębie tej samej federacji).

Kogo dotyczy cała sprawa? Lista obejmuje sześć ekip: Varsovię Warszawa ("Lewy" grał tam w latach 1997-2004), Deltę Warszawa (2004-2005), Legię Warszawa (2005-2006), Znicz Pruszków (2006-2008), Lecha Poznań (2008-2010) oraz Borussię Dortmund (2010-2014).

Udział w 5 procentach sumy transferowej oblicza się z uwzględnieniem okresu, w jakim piłkarz reprezentował dany klub. Najwięcej zyskałaby zatem Varsovia.

Źródło artykułu: