Mirosław Jabłoński: Nie zawsze wygrywa się po 5:0

Wisła Płock podobnie jak w poprzednim sezonie grają w kratkę. W dotychczasowych meczach zawodnicy płockiej drużyny zdobyli 24. punkty. Obok bardzo ważnych wygranych, tak jak np. z Zagłębiem Lubin, przytrafiały im się kompromitacje jak przegrana na własnym boisku z Dolcanem. Po wygranej z Górnikiem Łęczna trener Mirosław Jabłoński nie krył swego zadowolenia.

Drużyna Wisły ma nieustabilizowaną formę. Zdarzają się jej wspaniałe mecze jak wyjazdowy pojedynek ze Stilonem Gorzów, ale i straszne wpadki jak przegrana na własnym boisku z Dolcanem Ząbki. Po wygranej 1:0 z Górnikiem Łęczna trener Nafciarzy Mirosław Jabłoński nie krył swojego dobrego nastroju. - Zwycięstwa po 5:0 jak te ze Stilonem Gorzów nie zdarzają się zbyt często. Dziś musimy się zadowolić skromną wygraną 1:0. Nasi dzisiejsi przeciwnicy pokazali, że są dobrym zespołem. Szczęście sprzyjało jednak w tym pojedynku mojej drużynie. Pozwoliło to nam osiągnąć dobry rezultat. Mogliśmy wygrać 2:0, ale trzeba też przyznać, że mecz mógł zakończyć się remisem.

Przed kolejnym pojedynkiem trener Nafciarzy będzie miał jednak nie lada problem z zestawieniem wartościowej jedenastki, która mogłaby powalczyć jak równy z równym z Widzewem Łódź. Nieobecność kilku piłkarzy bardzo martwi Jabłońskiego. - Absencja 2-3 zawodników w mojej drużynie powoduje, że nie gra już on na maksimum swoich możliwości. Martwi mnie sytuacja kadrowa mojego zespołu. Teraz kontuzji doznał z kolei Bartosz Wiśniewski. Ma on chyba naderwany mięsień dwugłowy uda. Mam nadzieję, że nie jest to poważny uraz bo nawet nie chcę myśleć, że może go zabraknąć w pojedynku z Widzewem. W naszej sytuacji strata kogokolwiek jest olbrzymim osłabieniem.

Źródło artykułu: