Pasy pokonały gdańszczan 2:1 po dwóch golach fenomenalnego Milosa Kosanovicia. Goście kończyli mecz w "9", bowiem czerwonymi kartkami ukarani zostali Deleu i Mateusz Machaj. Pierwszy sfaulował w swoim polu karnym Dawida Nowaka, a drugi kopnął bez piłki Krzysztofa Danielewicza.
- Powiem krótko, bo zazwyczaj jest tak, że trenerzy się rozwodzą, a potem są dwa zdania - nie wiem, ile panowie macie tych czcionek do pisania... Przegraliśmy spotkanie, którego nie powinniśmy przegrać. Po stracie bramki udało nam się wyrównać i od tego momentu już nie komentuje - mówił po meczu Probierz, mając na uwadze decyzje sędziego Sebastiana Jarzębaka o podyktowaniu rzutu karnego i wyrzuceniu z boiska jego dwóch graczy.
Trener Lechii zaskoczył wszystkich swoją opinią na temat przebiegu spotkania: - Mieliśmy dużo więcej sytuacji, utrzymywaliśmy się przy piłce i straciliśmy gola z kontrataku na wyjeździe. To boli. A dalej już bez komentarza. Tymczasem statystyka posiadania piłki w tym spotkaniu to 65 do 35 procent na korzyść Cracovii.
- Zdawaliśmy sobie sprawy z siły Cracovii i staraliśmy się to eliminować. Bramka Kosanovicia na 1:0 była po naszym ewidentnymi błędzie, ale trzeba też oddać klasę komuś, kto zrobił taką akcję. Na pewno nie wyobrażaliśmy sobie, że stracimy w Krakowie gola z kontry - tłumaczył Probierz, myśląc o jednoosobowej kontrze Kosanovicia, podczas gdy przy rajdzie Serba aż siedmiu jego podopiecznych było przed linią piłki.
Trener Lechii na początku wystąpienia dał do zrozumienia, że nie podobały mu się decyzje sędziego, ale zapytany o nie wprost, odparł: - Nie jestem od sędziowania. Mecz się skończył i myślmy o niedzielnym spotkaniu z Legią. Od oceny są eksperci, a ja swoje zdanie mam.
[wrzuta=4j0Gb66qTDT,mmkk07]
Gra lechii to niekończące się pasmo sukcesów,prawda?
Śmieszni klakierzy gdańskich nieudaczników :))
Są podstawy do odwołania.