Gliwiczanie nie mogli sobie wymarzyć lepszego początku derbów z Górnikiem Zabrze. Już w 1. minucie wyszli oni na prowadzenie. - Wiadomo, jak ważne jest otwarcie wyniku w meczach ekstraklasy. Dzięki bramce Rubena Jurado grało nam się nieco spokojniej, a Górnik był na pewno zdeprymowany. W drugą połowę też dobrze weszliśmy i Kamil Wilczek podwyższył na 2:0. Staraliśmy się od tamtego momentu kontrolować przebieg tego spotkania - powiedział Tomasz Podgórski, kapitan Piasta Gliwice.
Zawodnik niebiesko-czerwonych był pod wrażeniem atmosfery, którą stworzyli kibice. - Przed każdym spotkaniem marzymy o takiej frekwencji, jak ta, która była podczas meczu z Górnikiem. I wcale nas to nie paraliżuje, tylko wręcz mobilizuje, co pokazały te derby. Każdy piłkarz gra po to, aby na trybunach zawsze był komplet kibiców. Jesteśmy zadowoleni, że w tej chłodnej aurze fani dopisali. Wiemy, że nastawiali się oni na ten mecz od dłuższego czasu, więc cieszymy się, że daliśmy im radość - przyznał skrzydłowy.
Co było zatem kluczem do tego, aby odprawić z Gliwic z kwitkiem bardziej utytułowanego rywala? - Mieliśmy określony plan na ten mecz i wygrywając 2:0 można powiedzieć, że w pełni go zrealizowaliśmy. Nie jesteśmy zespołem, który konstruuje akcje z nie wiadomo ilu podań, ale mamy pewne założenia przed każdym spotkaniem i zawsze staramy się z nich wywiązać. Przed meczem szanowaliśmy Górnika, wiedzieliśmy gdzie jest w tabeli, ale znaliśmy też swoją wartość i zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że możemy wygrać. Cieszymy się, że nam się to udało i po czterech pojedynkach bez porażki morale są bardzo wysokie. Nie oznacza to oczywiście, że chodzimy z głową w chmurach, ale chcemy to kontynuować do końca przedłużonej rundy - podkreślił "Podgór".
Derbowe zwycięstwa mają nieco inny wymiar dla piłkarzy, którzy wywodzą się z jednego z klubów. - Jestem gliwiczaninem, więc był to dla mnie szczególnie ważny mecz. Pamiętam, że poprzednie spotkania z Górnikiem na poziomie ekstraklasy nie układały nam się najlepiej. Tym bardziej chcieliśmy wygrać, więc cieszymy się, że udało się przełamać niemoc i zagrać na zero z tyłu. Brawa dla obrońców i bramkarza i myślę, że drużyna w końcu się konsoliduje. Widać to na boisku, bo jeden walczy za drugiego - zaznaczył pomocnik.
Przed ligowcami teraz istny kołowrotek. Kolejki rozgrywane są jedna za drugą i czasu na odpoczynek jest bardzo mało. - Czeka nas grudniowy maraton i do każdego z tych meczów musimy być jak najlepiej przygotowani. Teraz przed nami Zawisza i wiemy, że bydgoszczanie grają fajną piłkę, więc będzie bardzo ciężko. Szkoda, że zagramy bez naszych kibiców, bo jak wiadomo stadion Zawiszy został zamknięty. Postaramy się jednak dać im radość na odległość i zrobimy wszystko, żeby podtrzymać swoją dobrą passę - zakończył Tomasz Podgórski.