- Przegraliśmy ostatnio dwie wielkie batalie: Euro 2012 i eliminacje mistrzostw świata 2014. Dlatego trzeba było sprawdzić szerszą grupę kandydatów. Dałem szansę wszystkim wyróżniającym się piłkarzom: zarówno z Polski, jak i klubów zagranicznych. Ci, na których stawiano wcześniej nie zrealizowali celów, dlatego danie możliwości wykazania się innym było swego rodzaju koniecznością - oznajmił Adam Nawałka.
Selekcjoner zaznaczył przy tym, że nowi zawodnicy muszą solidnie zapracować na następne powołania. - Nikt nie otrzymał nominacji na kredyt, ale to nie oznacza, że jeśli ktoś teraz nie wykorzysta szansy, to dostanie kolejną. Skreślać nikogo nie zamierzam, jednak na przełomie marca i kwietnia chciałbym już mieć zarys drużyny, która będzie walczyć o punkty w eliminacjach Euro 2016.
Nawałka nie ukrywa ponadto, że będzie też bazował na tym, co wypracował jego poprzednik. - Nie odcinam się od pracy Waldemara Fornalika. Nadal monitoruję piłkarzy, którzy grali w kwalifikacjach mistrzostw świata. Kamil Glik czy Eugen Polanski nie przyjechali na zgrupowanie w dużej mierze dlatego, że na obecnym etapie musiałem dać szansę kilku nowym graczom. Są jednak uważnie obserwowani.
Mimo że w potyczkach ze Słowacją i Irlandią kształt kadry jest mocno eksperymentalny, Nawałka nie zamierza deprecjonować znaczenia tych spotkań. - Wiadomo, że selekcja wysuwa się na plan pierwszy, ale zwracamy też baczną uwagę na przebieg tych meczów i będziemy mieć bardzo duży materiał do analizy. Na pewno nie można powiedzieć, że te pojedynki ze szkoleniowego punktu widzenia nic nam nie dadzą - zakończył.
Kolejne niby prawdy.