Kamil Grabara wyleczył kontuzję i w miniony weekend wrócił do bramki VfL Wolfsburg. Rozegrał pierwszy mecz od miesiąca, jednak drużynowo wyszło raczej średnio (0:1 z FC Augsburg).
Nie dziwi więc, że jego nazwisko nie znalazło się na liście zawodników powołanych przez Michała Probierza do reprezentacji Polski na spotkania z Litwą i Maltą w eliminacjach mistrzostw świata. Zwłaszcza, że Grabara jest notorycznie pomijany selekcjonera.
- Już się przyzwyczaiłem - powiedział z uśmiechem Grabara przy okazji oglądania meczu Raków Częstochowa - Legia Warszawa na oficjalnym kanale Ekstraklasy.
A skoro mecz Raków - Legia, to nie mogło zabraknąć oceny "interwencji" Kacpra Tobiasza przy bramce Adriano Amorima na 3:0.
Sytuacja do obejrzenia poniżej:
Co na to Grabara? - Oby był spalony - wypalił. - Wiem, co miał Kacper w głowie. Niejedną taką bramkę puściłem. Widzisz, że strzał leci ci w ręce, już myślisz, co zrobisz z piłką jak ją złapiesz. To najgorsze, co może być - dodał.
Tobiasz wrócił do bramki Legii kilka dni wcześniej w spotkaniu z Molde FK w Lidze Konferencji. Czekał na to 130 dni.
- Było to dla niego trudne nie tylko z perspektywy sportowej. Każdy piłkarz, a przede wszystkim bramkarz ma lepsze i gorsze momenty. One nie zawsze są zależne tylko od ciebie. Jeśli zespół gra dobrze, to bramkarz też zazwyczaj wygląda dobrze. Jeśli zespół gra słabo, to bramkarz zazwyczaj też jest słaby. Niestety jesteśmy trochę więźniami swojej pozycji. Ze swojej perspektywy jestem w stanie zrozumieć, że jako wychowanek takiego klubu trochę go to zabolało, ale paradoksalnie wcale nie było mu ciężko wejść do bramki. Myślę, że podszedł do tego na zasadzie, że gorzej już być nie może - powiedział Grabara.
ZOBACZ WIDEO: Tego meczu nie zapomni nigdy. Jeden gol lepszy od drugiego