- W rundzie jesiennej da się zaobserwować taką tendencję, że poszczególni piłkarze grają dwa lub trzy dobre spotkania, po czym zaczyna im iść gorzej. Dlaczego? To wynika z zaburzonego okresu przygotowawczego. Jeśli ktoś chce osiągnąć wysoką i równą dyspozycję, musi po prostu solidnie trenować przed sezonem, a nam tego niestety brakowało - powiedział Mariusz Rumak.
Słowa szkoleniowca znajdują potwierdzenie w wynikach. Kolejorz wystartował słabo, później po dwóch porażkach z rzędu (ze Śląskiem Wrocław i Pogonią Szczecin) zanotował zwyżkę formy, ale ostatnio znów gra w kratkę. Przypłacił to zresztą odpadnięciem z Pucharu Polski po kompromitującym występie z I-ligową Miedzią Legnica (0:2).
Na uzasadnienie swojej tezy Rumak podaje też konkretne przykłady. - Np. Marcin Kamiński, Łukasz Trałka czy Hubert Wołąkiewicz nie borykali się latem z kontuzjami i widać, że ich dyspozycja jest stabilna. Niestety u innych naszych piłkarzy tak kolorowo już nie jest.
Kogo opiekun Kolejorza ma na myśli? - To dotyczy choćby Karola Linettego. Jego urazy nie ominęły i nie osiągnął wysokiej formy na dłuższy czas. Nie ponosi tu zresztą żadnej winy, po prostu nie miał szczęścia. Było jeszcze kilku innych zawodników, którym mogliśmy zalecić tydzień dodatkowej pracy zanim wyszli na boisko, teraz już jednak nie cofniemy czasu - dodał Rumak.
W tym kontekście przerwa reprezentacyjna jest dla Lecha dobrą wiadomością. - Przez kilkanaście dni, gdy toczyły się mecze, mogliśmy się tylko regenerować. Nie było szans na spokojne treningi. Trzeba przy tym zaznaczyć, że nie mamy kłopotów z formą fizyczną. Pokazały to choćby spotkania z Górnikiem Zabrze i Ruchem Chorzów, w których potrafiliśmy strzelać gole w końcówce - oznajmił trener poznaniaków.