Ponad dwa tygodnie temu portal SportoweZagłębie.pl poinformował o skandalicznej sytuacji, do jakiej doszło w trakcie meczu piątej ligi pomiędzy Śląskiem Świętochłowice a Pionierem Ujejsce. Otóż w czasie trwania spotkania ktoś kluczem otworzył szatnię drużyny gości, czyli Pioniera Ujejsce, i ukradł portfele wraz z całą zawartością - dokumentami, pieniędzmi, kartami kredytowymi, telefony komórkowe a także... białe skarpetki.
Po meczu piłkarze oraz sztab Pioniera przez trzy godziny składali obszerne wyjaśnienia policji.
W ręce świętochłowickiej policji trafił złodziej, który okradł piłkarzy i trenerów Pioniera na łączną kwotę około 2 250 tys zł. Po żmudnym i drobiazgowym śledztwie okazało się, że złodziejem jest 18-letni mieszkaniec Świętochłowic, który jest... piłkarzem Śląska Świętochłowice! W kradzieży wykorzystał on zdobyte w trakcie treningów informacje, dotyczące szczegółów funkcjonowania "Skałki", rozkładu pomieszczeń i panujących zwyczajów.
Dla dobra śledztwa sposób, w jaki piłkarz włamał się do szatni nie zostanie ujawniony. Jednak wiadomo, że przyznał się on do stawianych mu zarzutów. Wskazał również miejsce ukrycia skradzionych portfeli i dokumentów, które odzyskano. Udało się także odzyskać dwa z pięciu skradzionych telefonów komórkowych, a odzyskanie pozostałych jest już tylko kwestią czasu.
Prowadzone czynności dochodzeniowe wykazały, że 18-latek już wcześniej wchodził w konflikt z prawem, za co przebywał w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Przeszukanie mieszkania zatrzymanego doprowadziło do ujawnienia jeszcze jednego telefonu, który po sprawdzeniu okazał się skradzionym 4 października w Świętochłowicach.
Przy okazji "wpadli" trzej paserzy, którzy pomogli włamywaczowi w upłynnieniu skradzionych telefonów. O dalszych losach całej czwórki zadecyduje teraz prokurator i sąd. Za popełnione przestępstwo kradzieży z włamaniem sprawcy grozi do 10 lat pozbawienia wolności, natomiast za paserstwo - do 5 lat pozbawienia wolności.