Podopieczni Ryszarda Wieczorka świętowali w 14. kolejce jubileusz, którym niekoniecznie byli zachwyceni. Energetyk ROW Rybnik pokazał ciekawy futbol, ale ponownie nie dało to pełnej puli.
- Za dużo tych remisów, przez co tracimy sporo punktów. W każdym meczu dążymy do wygranej, ale taka jest piłka i nie pozostaje nic innego, jak liczyć na komplet punktów za tydzień - powiedział Marek Gładkowski.
Niespełna 24-letni gracz Energetyka strzelił bramkę w 48. minucie. Wykorzystał niefrasobliwość defensorów i nie dał szans Łukaszowi Radlińskiemu. Radość nie była stuprocentowa bo już w pierwszej akcji spotkania drużyna z Rybnika straciła gola. Marcin Grolik sfaulował Wojciecha Trochima, a rzut karny pewnie wykorzystał Marcin Stefanik.
- Piłka nożna jest grą błędów i trzeba umieć wykorzystywać potknięcia przeciwnika. Mnie to się udało, ale niestety Kolejarzowi również. Byliśmy trochę lepszą drużyną, więc nie jesteśmy zadowoleni z remisu - stwierdził napastnik.
Inaczej można spojrzeć na ten wynik, jeśli zwróci się uwagę na fakt, iż Energetyk ROW był w tym spotkaniu osłabiony. Z powodu kontuzji nie zagrał bramkarz Daniel Kajzer. Pauzowali też kartkowicze - Idrissa Cisse i Mariusz Muszalik.
- Mariusz to mózg drużyny. Jest kapitalnym piłkarzem i do tego jest teraz w świetnej formie, więc brakowało go na boisku. Z drugiej strony mamy szeroką kadrę i wielu dobrych zawodników - kontynuował 23-letni zawodnik.
Śląscy piłkarze czuli niedosyt z powodu wyniku, ale jeśli ocenić samą grę to można było doszukać się pozytywów. Na owianym złą sławą boisku w Stróżach potrafili elegancko rozgrywać piłkę po ziemi i stwarzać sytuacje. Brakowało jedynie skuteczności. Wrażenia artystyczne nie zapewniają jednak zwycięstw, a Energetyk ROW Rybnik ma tylko punkt przewagi nad piętnastym miejscem, czyli początkiem strefy spadkowej.
- Ciężko o receptę na zwycięstwa. Musimy przeanalizować naszą grę i znaleźć coś, co należy jeszcze poprawić. Gramy dobrze, a często lepiej od przeciwnika i nie można powiedzieć, że któryś z dotychczasowych rywali nas zdominował. Nie pozostaje nic innego, jak pracować - zakończył Marek Gładkowski.