Po końcowym gwizdku sędziego niedzielnych zawodów Batrović odebrał z rąk Poseł do Parlamentu Europejskiego Joanny Skrzydlewskiej oraz byłych piłkarzy Widzewa (Wiesława Wragi, Marka Pięty oraz Zdzisława Ośmiałowskiego) nagrodę Piłkarza Meczu. Sam zawodnik ustosunkował się do swojego występu z dużą dozą skromności. - Zrobiłem w tym meczu to, co do mnie należało i czego oczekiwał ode mnie trener. Bardzo się cieszymy się z tego zwycięstwa, bo potrzebowaliśmy trzech punktów. Fajnie, że udało się wygrać efektownie, tym bardziej, że to my najpierw przegrywaliśmy w tym meczu - powiedział pomocnik czerwono-biało-czerwonych.
Młodzieżowy reprezentant swojego kraju miał po meczu pretensje do arbitra spotkania, Marcina Borskiego. Zdaniem Batrovicia, sędzia niesłusznie wskazał na "wapno" w 27. minucie meczu, kiedy to Jakub Bartkowski sfaulował w polu karnym Patryka Tuszyńskiego. - Moim zdaniem, sędzia podyktował tego karnego niesłusznie. Tak naprawdę cały mecz graliśmy przeciwko niemu. Na szczęście jednak nie zdołał nam przeszkodzić w odniesieniu wygranej i możemy zejść z boiska uśmiechnięci - stwierdził czarnogórski piłkarz Widzewa, który docenił także gorący doping kibiców, którzy stawili się na meczu w liczbie około 8000 osób. - Chciałem bardzo podziękować naszym kibicom za dzisiejszy doping i oprawę. Myślę, że takich fanów jest bardzo mało na świecie. Czułem się trochę jakbym był w swoim kraju. Można powiedzieć, że to był trochę taki czarnogórski kocioł - dodał.
W meczu z Lechią trener Rafał Pawlak wystawił Batrovicia na pozycji prawego pomocnika. Sam zawodnik dobrze czuł się na skrzydle, raz po raz nacierając na bramkę strzeżoną przez Sebastiana Małkowskiego. - Pierwszy raz grałem na prawej pomocy od początku spotkania. Mam nadzieję, że co mecz będę się lepiej czuł na tej pozycji, a także będę dalej szukał bramek i asyst - zakończył Czarnogórzec.