Sebastian Tyrała po raz pierwszy zerwał więzadła krzyżowe w 2005 roku, gdy był uważany za uzdolnionego i perspektywicznego gracza Borussii Dortmund. Następna kontuzja kolana jednokrotnemu reprezentantowi Polski przytrafiła się w 2011 roku, a kolejna na początku sezonu 2012/2013.
Środkowy pomocnik zdążył wówczas wystąpić w meczu ligowym SpVgg Greuther Fuerth przeciwko Bayernowi Monachium, po czym... zerwał więzadła krzyżowe. Po półrocznej przerwie 25-latek wznowił treningi i szykował się do powrotu do gry, by w marcu ponownie doznać tej samej kontuzji!
Po przejściu kolejnej żmudnej i czasochłonnej rehabilitacji Tyrała znów może brać udział w zajęciach zespołu z 2. Bundesligi. - Wiem, że to moja ostatnia szansa w futbolu. Jeśli zdrowie pozwoli, mogę pograć jeszcze trzy albo cztery lata - przyznaje. - Moim wielkim marzeniem jest, aby mój syn zobaczył mnie grającego w barwach Greuther Fuerth. To dzięki niemu nie poddałem się i walczyłem o możliwość powrotu do gry - tłumaczy.
W trakcie kontuzji Tyrała dołączył do sztabu szkoleniowego zespołu Koniczynek do lat 17. - Szkolenie młodzieży sprawia mi sporo radości, ale po dwunastu miesiącach już najwyższy czas, by ponownie samemu zacząć kopać piłkę - przekonuje w rozmowie z Bildem. Według dziennikarzy Polak w meczu ligowym wystąpi najwcześniej w październiku.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.