Po trzech dekadach piłka w I-ligowym wydaniu wróciła na Stadion Miejski w Rybniku. Na meczu stawiło się 5 400 fanów. - Oczekiwaliśmy tego, że będzie dużo kibiców w pierwszym spotkaniu po trzydziestu latach w I lidze. Kibice nas nie zawiedli i byli naszym dwunastym zawodnikiem, za co musimy im podziękować - chwali publiczność zawodnik ROW-u, Daniel Kutarba.
Piłkarzom trenera Ryszarda Wieczorka przyszło zagrać na nowej płycie boiska. - Murawa była bardzo dobrze przygotowana i fajnie zroszona. Nic, tylko grać - przyznaje 21-letni obrońca Energetyka ROW Rybnik. Zielono-czarni już po raz czwarty w tym sezonie odnotowali remis. - Wisła grała w piłkę podobnie jak my. Preferują ten sam styl gry. W porównaniu z innymi meczami była to drużyna, która najbardziej się wyróżniała - z uznaniem o sobotnim rywalu opowiada lewy defensor klubu z Gliwickiej.
"Nafciarze" mieli w swoich szeregach Marcina Krzywickiego, który dał się we znaki obrońcom ROW-u, strzelając dwie bramki. - Trener uczulał nas na tego zawodnika. Ma dobre warunki fizyczne, lubi grać tyłem do bramki. Dużo piłek przejmuje i zgrywa. W sobotnim meczu zaprezentował się naprawdę bardzo dobrze i ukarał nas dwoma golami - komplementuje Kutarba.
Starcie rybniczan z Wisłą Płock zakończyło się wynikiem 2:2, po czym "Nafciarze" objęli fotel lidera w I lidze. - Myślę, że był to dobry mecz, bo obie drużyny - mistrzowie grup wschodniej i zachodniej II ligi - grały w piłkę. Stworzyliśmy ciekawe widowisko, w którym padły cztery bramki i chyba świadczy to o tym, że graliśmy w piłkę, a nie tylko kopaliśmy - dodaje piłkarz śląskiego beniaminka.