- Lech zawiódł, ale to nie był jego pierwszy słaby występ w tym sezonie. Zaczęło się już od niezbyt przekonującej gry w spotkaniach z FC Honka. Ostatnio natomiast poznaniacy zaliczyli wpadkę z Cracovią. Postawa przeciwko Żalgirisowi była zatem kontynuacją. Trudno mi zdiagnozować problem, bo nie jestem z drużyną. Trener Mariusz Rumak musi jednak przeprowadzić gruntowną analizę - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Jarosław Araszkiewicz.
Wicemistrz Polski był murowanym faworytem pojedynku z Litwinami, ale zawiódł na całej linii. - Jeszcze raz przekonaliśmy się, że w futbolu wszystko jest możliwe. Kto by przecież powiedział, że Śląsk wygra z Club Brugge? Nikt nie dawał wrocławianom szans. Co do Kolejorza, to on wciąż pozostaje faworytem dwumeczu i musi to udowodnić w rewanżu - dodał.
"Araś" nie chce spekulować o przyczynach słabego startu sezonu w wykonaniu Lecha. - Nie wiem czy problem tkwi w głowach, czy ta ekipa po prostu wymaga wzmocnień. Sztab szkoleniowy jest bardzo rozbudowany. W klubie prężnie działa też skauting i myślę, że te osoby będą wiedzieć jak rozwiązać problemy - zaznaczył.
Czy odrobienie strat z Wilna może stanowić dla Kolejorza duże wyzwanie? - Mam nadzieję, że nie, choć przyjdzie mu pewnie prowadzić atak pozycyjny, a z tym wszystkie polskie zespoły mają spore kłopoty. Obawiam się również dlatego, że forma poznaniaków jest daleka od optymalnej. Muszą jednak podjąć ryzyko i zagrać przy tym mądrze. Jeśli uda się strzelić pierwszego gola, to awansu jeszcze wprawdzie nie będzie, ale zadanie stanie się nieco łatwiejsze. Litwini też nie są w super komfortowej sytuacji i będą mieć ciężko w rewanżu - zakończył Araszkiewicz.