Nie typuję spadkowiczów - rozmowa z Łukaszem Skrzyńskim, kapitanem Zawiszy Bydgoszcz

Łukasz Skrzyński jest jednym z najbardziej doświadczonych piłkarzy w bydgoskim klubie. Wielokrotnie miał okazję do występów na boiskach T-Mobile Ekstraklasy.

Adrian Dudkiewicz: Jesteście zadowoleni po powrocie z ponad tygodniowego pobycie na zgrupowaniu w Buczu?

Łukasz Skrzyński: Naprawdę, nie mieliśmy na co narzekać, bo są tam świetne warunki. Była cisza i spokój, a także bardzo dobre jedzenie przygotowywane przez gospodarzy. Zastaliśmy dwa dobre boiska treningowe, więc nie pozostało nam nic jak tylko grać i trenować na pełnych obrotach. Ten wyjazd mocno scementował całą bydgoską drużynę.

[b]

Jesteście przygotowani na sto procent do walki przez całą rundę jesienną? [/b]

- Plan przygotowań został zrealizowany w stu procentach, bo rozegraliśmy wszystkie przedsezonowe sparingi, a doszedł potem jeszcze mecz kontrolny z III-ligową Nielbą Wągrowiec. Sztab szkoleniowy miał sporo materiałów do analizy. Na szczęście w okresie przygotowawczym nic zdarzyło się nic przewidzianego.

Czym różni się rywalizacja w T-Mobile Ekstraklasie od gry w I lidze?

- Zaplecze T-Mobile Ekstraklasy to taki przedsionek wielkiej piłki. Więcej uwagi przykłada się do waleczności, a znacznie lepsza kultura gry jest w wyższej klasie rozgrywkowej. Mimo to tam jest też sporo piłkarzy, którzy z pewnością daliby sobie radę na samym szczycie krajowej hierarchii.

A kiedy będziemy mogli zweryfikować wasze przedsezonowe zapowiedzi?

- Prawdopodobnie to nastąpi w najbliższym czasie. Jesteśmy naprawdę mocnym zespołem i w poprzednim sezonie pokazaliśmy, że zasłużyliśmy na grę w krajowej elicie. Teraz chcemy udowodnić swoją klasę, a w kadrze mamy wielu doświadczonych graczy.

[b]

W waszym składzie jest też paru byłych reprezentantów Polski. Czy Zawisza to taki beniaminek tylko z nazwy?[/b]

- Co prawda jesteśmy pierwszoroczniakiem, bo Zawisza przez kilkanaście ostatnich lat grał w niższych klasach rozgrywkowych. Były różne organizacyjne perturbacje związane z licznymi fuzjami. To już jest przeszłość i teraz Zawisza to jest klub, który w T-Mobile Ekstraklasie powinien zagościć na dłużej.

W drużynie Jagiellonii Białystok nie ma już najlepszego strzelca Tomasza Frankowskiego. To ułatwi życie defensorom?

- Na pewno Jagiellonia Białystok nie bazowała tylko na bramkach Tomasza Frankowskirgo. Przecież często wchodził z ławki rezerwowych, choć był to strzelec z najwyższej krajowej półki. Trzeba pokazać swoją dyspozycję, bo tylko swoja dobra postawa jest najważniejszym atrybutem w kontekście końcowego zwycięstwa.

Sezon jest naprawdę długi, ale czy pokusiłby się Pan o wytypowanie spadkowiczów?

- Nie chciałbym na ten temat za bardzo się wypowiadać. Dotychczas nie zagłębiałem się dokładnie w analizę sił poszczególnych rywali. Chciałbym, żeby to moja drużyna prezentowała się jak najlepiej, aby o niej w samych pozytywach mówili bydgoscy kibice. Naszym zadaniem jest dawanie radości fanom i sobie poprzez dobrą grę na boisku.

Źródło artykułu: