Ruch bezpieczny, ale kto ma kaca?

Rok temu do ostatniej kolejki Ruch Chorzów walczył o mistrzostwo Polski. Teraz niemal do końca sezonu Niebiescy musieli drżeć o ligowy byt. A mogli nawet i do ostatniej serii spotkań.

W tym artykule dowiesz się o:

Latem 2012 roku po wywalczeniu wicemistrzostwa Polski prezes i główny udziałowiec Ruchu Chorzów Dariusz Smagorowicz zaryzykował. Na Cichą trafiło kilku piłkarzy z "nazwiskiem". Pożegnano się z kilkoma zawodnikami, w tym z doświadczonym Wojciechem Grzybem. Jednak jak się okazało ciosem dla Ruchu było powierzenie roli selekcjonera reprezentacji Polski Waldemarowi Fornalikowi. To wydarzenie oraz zachłyśnięcie się sukcesem w poprzednim sezonie sprawiło, że Niebiescy niemal do końca sezonu musieli walczyć o ligowy byt. Zamiast planowanego udziału w fazie grupowej Ligi Europejskiej w kolejnym sezonie w Chorzowie wszyscy muszą liczyć jak zejść z kosztów. Bo wpływy w porównaniu do poprzednich rozgrywek będą dużo mniejsze.

Po czwartkowym meczu Ruchu z Legią Warszawa, przy Cichej wszyscy byli niemal pewni, że podział punktów sprawił, że Niebiescy do ostatniej kolejki będą musieli walczyć o ligowy byt. - W pełni satysfakcjonowały nas tylko trzy punkty. Musimy pogodzić się z remisem. Kluczem do zachowania czystego konta była konsekwentna gra przez całe spotkanie - powiedział najbardziej krytykowany w ostatnim czasie piłkarz ustępujących wicemistrzów Polski Piotr Stawarczyk. - Na mecz z Legią musieliśmy wyjść jeszcze bardziej zdeterminowani niż ostatnio. W poprzednich pojedynkach zawsze coś było nie tak, dlatego zero z tyłu na pewno cieszy. Szkoda sytuacji w końcówce, bo radość mogła być większa - dodał drugi stoper Ruchu Marek Szyndrowski.

Z przebiegu gry nie był zadowolony Łukasz Janoszka, piłkarz grający w Ruchu z aktualnej kadry najdłużej. - Legia miała zbyt wiele miejsca na boisku i spokojnie mogła grać piłką. My po prostu za nimi nie nadążaliśmy. Później wszystko wyglądało już lepiej - ocenił pomocnik Niebieskich.

W niedzielę Ruch sezon zakończy w Białymstoku meczem z Jagiellonią. Właśnie dzięki Jadze, która urwała punkty drużynie GKS Bełchatów, chorzowianie już teraz mogą się cieszyć z utrzymania. - Spotkanie kosztowało nas wiele sił. Żeby przeciwstawić się Legii musieliśmy zagrać na największych obrotach - powiedział Filip Starzyński. - W końcówce miałem już ciemno przed oczami ze zmęczenia - dodał napastnik Niebieskich Maciej Jankowski, kończący mecz z urazem nosa.

W Chorzowie po zapewnieniu sobie utrzymania zapowiadają, że do Białegostoku zespół pojedzie po wygraną. Przy Cichej nikt nie wyobraża sobie, żeby utrzymać ligę tylko dlatego, że Polonia Warszawa nie otrzymała licencji na grę w ekstraklasie.

Działaczy Ruchu czeka latem wiele pracy. Niebiescy mają orzeczony zakaz transferów, a piłkarzom z kartą na ręką mogą oferować nie więcej niż 15 tysięcy złotych miesięcznie. Obecna kadra nie gwarantuje, że w kolejnym sezonie ustępujących wicemistrzów Polski nie czeka powtórka z rozrywki.

Źródło artykułu: