Pogoń Szczecin znów spędziła końcówkę meczu w głębokiej defensywie, rzadko wynurzając się z własnej połowy. Było to tym bardziej ryzykowne, że prowadzenie szczecinian po pierwszej połowie było najskromniejsze z możliwych. Prejuce Nakoulma i Adam Danch byli o krok, aby ich tego prowadzenia pozbawić.
- Nie jest tak, że nie wyciągnęliśmy wniosków z poprzednich spotkań. Może po prostu zabrało nam paliwa i trzeba było się bronić. Pierwsza połowa była naprawdę fajna w naszym wykonaniu, w drugiej się cofnęliśmy. Nie przesadzajmy jednak ze stwierdzeniem, że gdyby Górnik mocniej przycisnął, to na pewno by wyrównał... Widocznie nie było go stać, żeby mocniej przycisnąć i strat nie odrobił - protestował Radosław Janukiewicz.
Ostatecznie Pogoń dowiozła zwycięstwo, a sam Janukiewicz po raz pierwszy w rundzie zachował czyste konto. - Na pewno jest to powód do radości, ale nie miałbym nic przeciwko, gdybym coś wpuścił, a drużyna i tak by wygrała. Piłka nożna nie jest sportem indywidualnym - zaznaczył golkiper. - Powiedzieć, że "zagwarantowałem zwycięstwo" to za duże słowa. Nie strzelam bramek, natomiast po to jestem na boisku, żeby stać tam, gdzie leci piłka. Kilka razy się to udało - tonował nastroje.
Tylko kataklizm może już pozbawić szczecinian utrzymania. Pogoń w porę zabrała się za ciułanie punktów i katastrofalna runda powinna mieć szczęśliwe zakończenie. - Zwycięstwa z Ruchem i Górnikiem przybliżyły nas do utrzymania, które jest dziś dla nas najważniejsze. Nie była to dobra runda dla Pogoni, no ale liczy się efekt końcowy. Nie warto spisywać zespołu na straty w trakcie sezonu, trzeba mieć natomiast wiarę do końca - przypomniał Janukiewicz.
Pogoń potrzebuje do pewnego utrzymanie punktu w dwóch spotkaniach. - Mierzymy w sześć oczek i zobaczymy jak boisko zweryfikuje ten plan. Nie ma co kalkulować, bo z takiego celowania w jeden punkt zazwyczaj wychodzi zero. Nie ma w nas dziś przesadnego zadowolenia. Przed nami jeszcze dwie batalie.