Radosław Janukiewicz przestrzega: Zero kalkulowania

Pogoń Szczecin zaczęła w porę ciułać punkty i prawdopodobnie nie pożegna się z T-Mobile Ekstraklasą. Niedzielne zwycięstwo z Górnikiem Zabrze do końca wisiało na włosku.

Pogoń Szczecin znów spędziła końcówkę meczu w głębokiej defensywie, rzadko wynurzając się z własnej połowy. Było to tym bardziej ryzykowne, że prowadzenie szczecinian po pierwszej połowie było najskromniejsze z możliwych. Prejuce Nakoulma i Adam Danch byli o krok, aby ich tego prowadzenia pozbawić.

- Nie jest tak, że nie wyciągnęliśmy wniosków z poprzednich spotkań. Może po prostu zabrało nam paliwa i trzeba było się bronić. Pierwsza połowa była naprawdę fajna w naszym wykonaniu, w drugiej się cofnęliśmy. Nie przesadzajmy jednak ze stwierdzeniem, że gdyby Górnik mocniej przycisnął, to na pewno by wyrównał... Widocznie nie było go stać, żeby mocniej przycisnąć i strat nie odrobił - protestował Radosław Janukiewicz.

Ostatecznie Pogoń dowiozła zwycięstwo, a sam Janukiewicz po raz pierwszy w rundzie zachował czyste konto. - Na pewno jest to powód do radości, ale nie miałbym nic przeciwko, gdybym coś wpuścił, a drużyna i tak by wygrała. Piłka nożna nie jest sportem indywidualnym - zaznaczył golkiper. - Powiedzieć, że "zagwarantowałem zwycięstwo" to za duże słowa. Nie strzelam bramek, natomiast po to jestem na boisku, żeby stać tam, gdzie leci piłka. Kilka razy się to udało - tonował nastroje.

Radek Janukiewicz przebudził się na koniec sezonu. Podobnie jak cała drużyna
Radek Janukiewicz przebudził się na koniec sezonu. Podobnie jak cała drużyna

Tylko kataklizm może już pozbawić szczecinian utrzymania. Pogoń w porę zabrała się za ciułanie punktów i katastrofalna runda powinna mieć szczęśliwe zakończenie. - Zwycięstwa z Ruchem i Górnikiem przybliżyły nas do utrzymania, które jest dziś dla nas najważniejsze. Nie była to dobra runda dla Pogoni, no ale liczy się efekt końcowy. Nie warto spisywać zespołu na straty w trakcie sezonu, trzeba mieć natomiast wiarę do końca - przypomniał Janukiewicz.

Pogoń potrzebuje do pewnego utrzymanie punktu w dwóch spotkaniach. - Mierzymy w sześć oczek i zobaczymy jak boisko zweryfikuje ten plan. Nie ma co kalkulować, bo z takiego celowania w jeden punkt zazwyczaj wychodzi zero. Nie ma w nas dziś przesadnego zadowolenia. Przed nami jeszcze dwie batalie.

Źródło artykułu: