Kielczanie zremisowali na wyjeździe z Piastem Gliwice 1:1 i dalej pozostają jedyną drużyną w lidze bez zwycięstwa na stadionie rywala. - Troszeczkę może nas to martwić, że mija cały sezon, a my po raz kolejny wracamy do Kielc bez trzech punktów. Mogliśmy się jednak pokusić o zwycięstwo, bo w pierwszej połowie mieliśmy rzut karny, a od 70. minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Zabrakło odrobiny szczęścia i do domu jedziemy z jednym punktem, więc troszkę niedosyt pozostaje - powiedział Artur Lenartowski, pomocnik Korony Kielce.
Na boisku więcej z gry mieli podopieczni Leszka Ojrzyńskiego. Gospodarze bardziej skupiali się na kontratakach, choć i tych było na mało. Nie było widać, że Piastunki walczą o puchary, a goście o "pietruszkę". - Chcieliśmy w końcu się przełamać i mieliśmy założenie, żeby zaskoczyć Piasta i mocno go zaatakować. To nam się udało. Mimo straty bramki na 1:1, ruszyliśmy i mieliśmy swoje sytuacje do podwyższenia wyniku. Niestety fatum wyjazdowe dalej trwa - kręcił głową "Kaka".
Jeszcze niedawno piłkarz kieleckiej drużyny reprezentował niebiesko-czerwone barwy. W Gliwicach nie dostał jednak dużej ilości szans i po pół roku opuścił Okrzei. - Serce troszeczkę mocniej zabiło, gdy tutaj przyjechałem. Oczywiście bardzo wiele się zmieniło, praktycznie wszystko. Fajnie było jednak ponownie tu zagrać - już na nowym obiekcie - bo te wspomnienia są. Szkoda, że wtedy tak się to potoczyło, że odszedłem z Piasta, ale myślami już do tego nie wracam. Minęło sporo czasu, a ja jestem w Koronie, z czego bardzo się cieszę - podkreślił rozgrywający.