Legia pokonała Lechiąę1:0, a Włoch dostawał co chwilę SMS-y, że jego ulubiony klub, czyli Juventus Turyn został mistrzem kraju. - Stadion jest wspaniały, bardzo przypomina nowy obiekt Juventusu. Kibice byli fantastyczni. Być może spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, ale przecież Legia trzy dni temu grała mecz w finale rozgrywek o Puchar Polski i trudno w tak krótkim czasie zaliczyć dwa udane występy. To samo tyczy się Juventusu. Trener legionistów nie mógł skorzystać z kilku kontuzjowanych zawodników. Po ich powrocie jakość gry będzie jeszcze wyższa. Sam jestem sportowcem i wiem, że są takie momenty, w których najważniejszy pozostaje wynik. Oczywiście kibice chcą dobrego stylu, wielu sytuacji podbramkowych, ale trzy punkty oraz lider zostają w Warszawie i z tego trzeba się cieszyć - powiedział Andrea Anastasi w rozmowie z serwisem legia.com.
Czy Włoch widzi jakieś analogie pomiędzy dopingiem na Legii a tym na meczach reprezentacji? - Polscy kibice siatkówki potrafią zrobić świetną atmosferę. Podoba mi się, kiedy cała hala jest biało-czerwona. Chociaż nie jestem Polakiem, to w takich momentach staram się mówić waszym językiem. Kocham takie sytuacje. W niedzielę kibice Legii wywarli na mnie równie duże wrażenie. Fani dopingowali bez przerwy niezależnie od wyniku. Futbol jest grą emocji. Wczoraj zwróciłem uwagę na chłopaka, który przez 90 minut był zwrócony twarzą do trybun i zarządzał dopingiem. To jest to! - dodał trener Polaków.
Anastasi chciałby obejrzeć w tym sezonie spotkanie Legii z Lechem Poznań, ale nie wie jeszcze czy pozwolą mu na to obowiązki "siatkarskie".
Cała rozmowa na legia.com.