1 maja w Legnicy doszło do bardzo ciekawego spotkania. Miedź Legnica, chociaż jest beniaminkiem zaplecza T-Mobile Ekstraklasy, chce walczyć o awans do piłkarskiej elity. W trakcie rundy wiosennej podopieczni Bogusława Baniaka pogubili jednak kilka punktów, więc potyczka z liderem z Niecieczy była dla nich ostatnią szansą na powrót do gry. Sam pojedynek był bardzo ciekawy i emocjonujący. W 80. minucie na prowadzenie wyszli piłkarze z małej podtarnowskiej miejscowości. Zawodnicy Miedzi się jednak nie poddali i najpierw doprowadzili do remisu, a trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry strzelili zwycięskiego gola. To doprowadziło do wściekłości trenera Termaliki, Kazimierza Moskala. W pewnym momencie z ławki rezerwowych w sektor kibiców Miedzi miała nawet polecieć butelka z wodą. Na pomeczowej konferencji prasowej Moskal nie był zbyt rozmowny, a dziennikarzy najbardziej interesowało to, kto ową butelkę rzucił. - Tak się składa, że jestem trenerem i obserwuję to, co się dzieje na boisku. Trudno mi więc coś o tym powiedzieć - wyjaśniał szkoleniowiec drużyny z Niecieczy.
Takie wyjaśnienie dziennikarzy jednak nie zadowoliło. Na pytanie, czy to trener rzucił ową butelką, mocno podirytowany szkoleniowiec odparł: - Różne rzeczy różni ludzie mówią. Pan chce, żebym powiedział, że to ja rzuciłem? Nie widziałem, stałem i patrzyłem co się dzieje na boisku! Sam trener Miedzi mówił, że to były fantastyczne zawody, więc też byłem zafascynowany - ironizował Moskal.
W tym momencie do dyskusji włączył się Bogusław Baniak. - Panie trenerze, jako bardziej doświadczony trener chcę panu zwrócić uwagę, że zachowanie pana współpracowników na ławce w końcówce meczu było poniżej krytyki. Jak chcecie wejść do Ekstraklasy, to tam nie wolno się tak zachowywać. Nie mówię o panu, panie trenerze - skomentował opiekun legniczan.
Moskal nie chciał być dłużny. - Ja jako mniej doświadczony trener powiem panu, niech pan sobie obejrzy na wideo kilka swoich meczów i zobaczy, jak pan się zachowuje. Bez zbędnych złośliwości. Krótko - przegraliśmy mecz 1:2, niezasłużenie. Na tym chciałem zakończyć - rzucił Moskal.
Pod koniec konferencji emocje nieco opadły. Na pytania odpowiadał Baniak, a potem obaj trenerzy podali sobie ręce i udali się do swoich zawodników.