Trzecie zwycięstwo - relacja z meczu Legia Warszawa - Arka Gdynia

W sobotę w Warszawie Legia zmierzyła się z Arką Gdynią. Przed tym meczem Arka była bez porażki w pierwszych czterech meczach. Jednak każda seria kiedyś się kończy, a seria Arki skończyła się w meczu z warszawską drużyną.

Mimo początku jesieni, piłkarzy przywitała iście jesienna aura. Termometry wskazywały jedynie 10 stopni, a co jakiś czas padała nieprzyjemna mżawka. Warunki jednak były identyczne dla obu zespołów. Jak można się było spodziewać, na trybunach pojawiła się ledwie garstka kibiców, którzy skupili się na ubliżaniu właścicielowi klubu.

Pierwszą groźną akcję w 7. minucie stworzyła Legia. Piłkę w środku pola przechwycił Maciej Iwański. Natychmiast zagrał ją za plecy obrońców do wybiegającego Sebastiana Szałachowskiego, jednak do piłki pierwszy dobiegł Norbert Witkowski.

Szansę gry od pierwszej minuty dostał jeden ze sprowadzonych przed sezonem Hiszpanów - Inaki Descarga. Jednak podobnie jak w meczu Pucharu Ekstraklasy z Polonią, boisko musiał opuścić przed końcem spotkania z powodu kontuzji. Tym razem w 12. minucie.

W 20. minucie świetną akcję lewą stroną przeprowadził Szałachowski. W narożniku pola karnego minął Dariusza Żurawia i huknął na bramkę. Strzał obronił Witkowski, ale piłka spadła wprost pod nogi Iwańskiego. Jego strzał jednak bramkarz Arki również obronił. Odbitą piłkę z przewrotki próbował jeszcze dobić Miroslav Radovic, ale nie trafił do pustej bramki.

W 24. minucie teoretycznie niegroźna akcja gości z Gdyni mogła przynieść im prowadzenie. Po zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła pod nogi Bartosza Ławy. Pomocnik gdynian odegrał ją do Marcina Wachowicza, ale jego strzał trafił jedynie w spojenie bramki strzeżonej przez Jana Muchę.

37. minuta to rzut wolny dla Arki. Z lewej strony pola karnego do piłki podszedł Bartosz Karwan. Mocno uderzył na bramkę, a kozłująca piłka, która dodatkowo otarła się o mur, sprawiła wiele problemów bramkarzowi Legii.

Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Obie drużyny nie pokazały dobrego futbolu, wspólnie oddając jedynie cztery strzały w światło bramki. Trenerzy obu drużyn w przerwie nie dokonali żadnych zmian.

W drugiej połowie pierwsza zaatakowała Legia. Na prawym skrzydle ruszył Radovic. Ograł jednego rywala, ale jego podanie przeciął Żuraw. Chwilę po tej akcji Arka wyprowadziła błyskawiczną kontrę, zakończoną niecelnym strzałem Tomasza Sokołowskiego.

W 54. minucie kolejna dobra akcja Legii prawą stroną. Ze środka boiska mocno piłką wypuścił Radovica Roger. Ten natychmiast zagrał do środka na wysokość pola karnego do wbiegającego Iwańskiego. Pomocnik Legii uderzył i mocno i celnie w "okienko" bramki, ale na posterunku był dobrze grający tego wieczora Witkowski.

66. minuta to w końcu celny strzał na bramkę. Dobrą długą piłkę pod polem karnym Legii przyjął Bartosz Karwan. Obrócił się z nią i uderzył z lewej nogi, ale jego strzał był zbyt lekki.

W 70. minucie w końcu obejrzeliśmy pierwszą bramkę w tym spotkaniu. Po raz kolejny gospodarze zaatakowali prawą stroną. Po raz kolejny Radovic przebiegł dobre kilka metrów z piłką, wyprzedzając przy tym dwóch obrońców Arki. W przeciwieństwie do poprzednich zagrań, tym razem świetnie wrzucił wprost na głowę Chinyamy. Reprezentant Zimbabwe potężnie uderzył i piłka wylądowała w górnym rogu bramki Arki.

Legia od momentu zdobycia bramki zaczęła odważniej atakować. Kilka minut po golu Chinyamy, warszawiacy mieli kolejną dobrą szansę na drugą bramkę. Źle podaną wzdłuż boiska piłkę przechwycił Radovic i znalazł się sam przed bramkarzem, ale jego strzał minął prawy słupek bramki.

86. minuta to bramka przesądzająca losy tego spotkania. Ze środka boiska prostopadłym podaniem Iwański znalazł wybiegającego na pełnej szybkości Szałachowskiego. Razem z Radoviciem znaleźli się sami przed Witkowskim. "Szałach" odegrał tylko do Serba, a ten dopełnił formalności, kierując piłkę do pustej bramki.

W drugiej połowie Jan Urban w miejsce zmęczonego Ariela Borysiuka wpuścił kolejnego Hiszpana - Tito. Defensywny pomocnik Legii, podobnie jak jego rodak Descarga, kilka minut po wejściu doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Najpierw wszyscy czekali długo, by w końcu Hiszpanie zaczęli grać, a gdy zagrali, to obaj złapali kontuzje. Rodzi to pytania, czy aby Urban nie wpuścił ich za wcześnie do gry, ulegając presji opinii publicznej. Tak czy inaczej Legia zagrała kolejny dobry mecz, po raz trzeci z rzędu wygrywając i po raz trzeci z rzędu do zera. Forma Wojskowych rośnie i po kryzysie z początku rozgrywek nie ma już śladu.

Legia Warszawa - Arka Gdynia 2:0 (0:0)

1:0 - Chinyama 70'

2:0 - Radović 86'

Składy:

Legia Warszawa: Mucha - Descarga, Szala, Astiz, Wawrzyniak, Radović, Borysiuk (68' Tito, 85' Giza), Roger, Iwański, Szałachowski, Chinyama.

Arka Gdynia: Witkowski - Żuraw, Sokołowski II, Ulanowski (79' Trytko), Płotka, Zakrzewski, Karwan, Wachowicz (75' Pietroń), Ława, Łabędzki, Budziński (75' Chmiest).

Żółte kartki: Borysiuk, Radović (Legia) oraz Wachowicz (Arka).

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).

Widzów: 3500.

Komentarze (0)