Zdaniem Faktu, w imprezie w jednym z pokoi udział brało ośmiu piłkarzy. Po opróżnieniu pokojowych barków i wypiciu kilku butelek alkoholu przyniesionego z restauracji w pokoju zaczęła się demolka. W tym czasie z "zabawy" zrezygnowało pięciu kadrowiczów.
Artur Boruc, Dariusz Dudka i Radosław Majewski pili jednak dalej. W trójkę postanowili zaszaleć jeszcze bardziej, więc zaczęli dobijać się do pokoju tłumaczki, która była do dyspozycji polskiej ekipy. Pijani piłkarze domagali się od niej seksu i oferowali po kilkadziesiąt euro za łóżkowe zabawy. I właśnie to było to niegodne zachowanie reprezentantów, o którym wspominał Leo Beenhakker.
Po śniadaniu selekcjoner nakazał zawieszonej trójce napisać oficjalne przeprosiny skierowane do tłumaczki, które w imieniu zespołu miał wręczyć kapitan Michał Żewłakow. Skruszeni Dudka i Majewski od razu podpisali pismo, natomiast Boruc nie chciał o tym słyszeć. Podobno piłkarze sfałszowali jego podpis, żeby zakończyć już sprawę.