- W jednym ze starć otrzymałem cios w tył głowy. Nie potrafię nawet powiedzieć, czy uderzono mnie łokciem czy też głową. Poczułem się słabo i zasygnalizowałem to trenerom. Lepiej było zejść z boiska niż słaniać się po murawie do końca pierwszej połowy - wyjaśnił Marcin Klatt.
Przez dalszą część meczu młody zawodnik obserwował poczynania kolegów z perspektywy widza. - Było niezwykle ciężko. Nasza drużyna musiała "gryźć trawę" do samego końca. Ale cieszymy się bardzo, bo w przeciwieństwie do kilku poprzednich spotkań, tym razem uniknęliśmy utraty gola w końcówce, dzięki czemu zainkasowaliśmy upragnione trzy punkty - ocenił przebieg meczu 23-letni napastnik.
Zwycięstwo z Wisłą Płock było szóstym kolejnym triumfem Warciarzy na stadionie przy Drodze Dębińskiej. Już od marca bieżącego roku żadna z drużyn goszczących na tym obiekcie nie zdołała wywalczyć nawet remisu. - Bardzo dobrze czujemy się na tym stadionie i chcielibyśmy rozgrywać na nim wszystkie spotkania. Przyjdzie jednak czas, że na obiekcie przy ul. Bułgarskiej też wygramy i wówczas będzie nam już łatwiej zdobywać punkty również tam - zakończył Klatt.