Meczu Dolcana Ząbki z GKS Katowice nie można nazwać przesadnie żywym i emocjonującym widowiskiem. Spotkanie przebiegało głównie w środkowej części boiska, a okazji strzeleckich było jak na lekarstwo. Dopiero pod koniec, kiedy GieKSa poczuła presję wyniku, gra się otworzyła i bramkarze nareszcie mieli coś do roboty.
Początek spotkania przebiegał na wzajemnym badaniu się obydwu drużyn - żadna ze stron nie potrafiła dojść do czystej strzeleckiej sytuacji. W 13. minucie Mateusz Piątkowski otrzymał dobrą wrzutkę w pole karne, ale nie trafił z woleja w piłkę. Dwie minuty później strzałem odpowiedział Deniss Rakels, ale jego strzał z linii pola karnego obronił bez trudu Rafał Leszczyński.
W 22. minucie piłka załopotała w bramce Leszczyńskiego, ale strzelający z najbliższej odległości Arkadiusz Kowalczyk znajdował się na pozycji spalonej - sędzia słusznie bramki nie uznał. Pod koniec pierwszej połowy to goście prowadzili grę i często byli pod bramką ząbkowiczan, ale ataki GieKSy nie przynosiły efektu - połowa dobiegała końca bez znaczących boiskowych wydarzeń.
Druga część gry już od pierwszych minut była popisem graczy Dolcanu. Tuż po gwizdku Grzegorz Piesio zagrał do Damiana Świerblewskiego, jednak próbę pomocnika MKS-u nogami obronił dobrze dysponowany Witold Sabela. 49. minuta to przebojowa, dwójkowa akcja Piesia i Piotra Bazlera, którzy dość łatwo przedostali się w pole karne katowiczan - Bazler oddał soczysty strzał wprost w Sabelę.
W 57. minucie Rakels urwał się Piotrowi Klepczarkowi i dograł w pole karne do Kowalczyka, który strzelił prosto w Leszczyńskiego. Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się w 62. minucie - Świerblewski jak dzieci ograł defensorów GKS-u i wyłożył piłkę Piątkowskiemu, który ni to kolanem, ni to udem wpakował piłkę do siatki.
GKS wziął się do roboty i zaczął atakować, jednak gościom brakowało czysto piłkarskich argumentów aby przekuć zapał na konkretne efekty. Wreszcie w 72. minucie Rakels wpadł w pole karne i wyłożył piłkę Czerwińskiemu, który uderzył z jednego metra tak, że piłka trafiła wprost w bramkarza.
Wciąż trwał napór gości, ale to Dolcan powiedział w tym meczu ostatnie słowo. Znowu Świerblewski podał z linii pola karnego do Piątkowskiego, a ten z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce. Była druga minuta doliczonego czasu gry i sny katowiczan o korzystnym wyniku prysły jak bańka mydlana. Niedługo później sędzia odgwizdał koniec spotkania.
Dolcan zanotował bardzo dobry wynik po raz trzeci z rzędu i będzie jechał do Legnicy na zaległy mecz z Miedzią w nastroju dobrze spełnionego obowiązku - 22 punkty i 12. miejsce wśród pierwszoligowych drużyn jest miłą odmianą od wiszenia nad spadkową strefą do wiosny. Środek tabeli i spora odległość od miejsc zagrożonych relegacją cieszą z pewnością sympatyków klubu z Ząbek. Katowice też nie mają na co narzekać - klub targany wewnętrznymi problemami zakończył rundę z bardzo dobrym wynikiem (13. miejsce, 21 punktów).
Dolcan Ząbki - GKS Katowice 2:0 (0:0)
1:0 - Mateusz Piątkowski 62'
2:0 - Mateusz Piątkowski 90+3'
Składy:
Dolcan: Rafał Leszczyński - Piotr Klepczarek, Damian Jakubik, Rafał Grzelak, Szymon Matuszek, Damian Świerblewski, Grzegorz Piesio (90+2' Daniel Dybiec), Dariusz Zjawiński, Piotr Bazler (81' Marcin Stańczyk), Maciej Tataj (70' Patryk Koziara), Mateusz Piątkowski.
GKS: Witold Sabela - Alan Czerwiński (82' Krzysztof Wołkowicz), Mateusz Kamiński, Adrian Napierała (53' Kamil Cholerzyński), Bartłomiej Chwalibogowski, Jacek Kowalczyk (80' Rafał Sadowski), Grzegorz Fonfara, Deniss Rakels, Rafał Kujawa, Michal Farkas, Przemysław Pitry.
Żółte kartki: Damian Jakubik (Dolcan).
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).