Trener Widzewa o swoich podopiecznych: Nie chcę oglądać takiego zespołu

Drugiej porażki z rzędu doznali gracze Widzewa Łódź, którzy przegrali z Pogonią Szczecin 1:3. Z postawy swoich podopiecznych nie był zadowolony trener [tag=6229]Radosław Mroczkowski[/tag].

- Graliśmy na własnym stadionie, ale wcale nie było tego widać. Mecz nam nie wyszedł. Od początku meczu nie dawaliśmy sygnału, że chcemy wygrać. Mieliśmy stałe fragmenty gry, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Nic nam one nie dawały. Nie taki zespół chcemy oglądać, nie u siebie - ocenił niedzielne spotkanie Radosław Mroczkowski, szkoleniowiec Widzewa Łódź.

W niedzielnym spotkaniu trener łodzian nie mógł skorzystać z usług Jakuba Bartkowskiego, którego zastąpił debiutantem Adamem Banasiakiem. Jednak jeden z nowych graczy w talii Mroczkowskiego nie zaliczy tego występu do udanych, gdyż po jego błędach Widzew stracił dwie bramki, a zawodnik ujrzał w drugiej połowie czerwoną kartkę. - Debiuty ostatnio nie wychodzą za dobrze, nie tylko Adamowi. Popełnił błąd przy bramce, gdyż źle się ustawił. Myślę, że za szybko ocenił tę sytuację. Do tego błędu jego gra nie wyglądała najgorzej. Nie ustrzegł się kluczowych błędów, które kosztowały nas straconymi bramkami. Do tego doszła ta czerwona kartka. Jeszcze mogliśmy o coś powalczyć w tym meczu, ale kartka rozłożyła nam w całości mecz - przyznał opiekun łodzian.

Radosław Mroczkowski nie był zadowolony z postawy Adama Banasiaka
Radosław Mroczkowski nie był zadowolony z postawy Adama Banasiaka

Grę widzewiaków ożywiło wejście młodych zawodników, a w szczególności Mariusza Rybickiego, który sprawiał szczecinianom sporo problemów. Czy trener czerwono-biało-czerwonych nie czekał za długo ze zmianami? - Nie wiem, czy za późno zrobiłem zmiany. Widzieliśmy to, co dzieje się na boisku i chcieliśmy takie zmiany zrobić. Ale liczyliśmy na to, że ci zawodnicy, którzy wyszli w pierwszym składzie, pograją jeszcze parę minut i dadzą nam więcej, niż to, co było widać. Dlatego te zmiany zostały przeprowadzone wtedy, a nie w innym czasie. Dana sytuacja decyduje o tym, czy zmianę się robi, czy też nie - wyjaśnił Mroczkowski.

W początkowych spotkaniach Alex Bruno przebywał na boisku niemal przez pełne 90 minut. Jednak w dwóch ostatnich spotkaniach (z Polonią i Pogonią) rozegrał niespełna 80 minut i w żadnym z nich nie wybiegł na boisko w drugiej części gry. W obu przypadkach młodego Brazylijczyka zastępował Jakub Kowalski, który nie prezentował się lepiej od 19-latka. Dlaczego trener Widzewa obdarza go teraz mniejszym zaufaniem? - Alex musi wrócić do tego, co prezentował wcześniej. Ani Alex, ani Kuba nie są pewni pierwszego składu. Te zmiany są spowodowane tym, że rywalizują pomiędzy sobą. My chcemy od niego coś więcej, tym się kierujemy. Wiem, że stać go na więcej, niż połowa meczu. Chcieliśmy coś zmienić na skrzydle i liczyłem, że ta zmiana nam pomoże - zakończył.

Komentarze (1)
avatar
tadeushek
8.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
P.Mroczkowski przez swoją niechęć do Alexa osłabia pan zespół.Dla Kowalskiego szczyt marzeń to I liga.