- Powtarzanie zdań, że dobrze graliśmy, stwarzaliśmy sytuacje, ale byliśmy nieskuteczni nie ma już sensu, trzeba się po prostu wziąć w garść, zewrzeć szyki i zacząć nowy rozdział. Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być. Poprawa sytuacji w tabeli wymaga nie pojedynczego zwycięstwa, a całej serii. Myślę, że ona nadejdzie, wykonujemy naprawdę dużą pracę, by nie powielać błędów. Mam nadzieję, że efekty pojawią się już w niedzielę. Musimy zagrać równie ładnie jak w poprzednich pojedynkach, ale zdecydowanie bardziej skutecznie - powiedział Wojciech Trochim.
23-letni pomocnik ma świadomość, że nie wszystko w jego drużynie funkcjonuje tak jak powinno. - Najgorsze jest to, że mamy problem z eliminacją błędów, które są omawiane po każdym meczu. To nie są pojedyncze zdarzenia, mówimy o tym właściwie co tydzień. Trwa to zdecydowanie za długo i nie ukrywam, że trochę nas frustruje. Niezadowolenie potęguje fakt, że rywale wcale nas nie rozklepują, strzelają gole po bardzo przeciętnych akcjach - często wynikających z naszych pomyłek. Taki przykład mieliśmy choćby w Bydgoszczy - dodał.
Zieloni nie mają w tym sezonie szczęścia do sędziów. Na ich niekorzyść popełniono już kilka błędów, które miały wpływ na wyniki. Trochim zdaje sobie z tego sprawę, ale nie chce roztrząsać przeszłości. - Nie możemy ciągle do tego wracać. Musimy być na tyle lepsi od przeciwnika, żeby arbiter nie miał nawet okazji zabrać nam punktów. Takie jest moje podejście do tematu i mam nadzieję, że koledzy z drużyny myślą podobnie. W najbliższych potyczkach interesują nas wyłącznie rezultaty, styl ma dużo mniejsze znaczenie.
W dotychczasowych spotkaniach warciarze pudłowali nawet w stuprocentowych sytuacjach. Dotyczy to również Trochima. Były piłkarz Sandecji Nowy Sącz zapewnił jednak, że nie jest sparaliżowany pod bramką przeciwnika. - Swoje sytuacje analizowałem bardzo dokładnie. W meczu z Cracovią trafiłem do siatki z takiej samej pozycji, z jakiej chybiłem w Bydgoszczy. Na początku myślałem, że było to wynikiem złego ustawienia. Okazało się jednak, że pod tym względem było dobrze. Pech polegał na tym, że tuż przed oddaniem strzału piłka mi niefortunnie podskoczyła. Nie mogę jednak powiedzieć, by siedziało mi to w głowie. Przecież w meczu z Cracovią udało mi się wykorzystać już pierwszą okazję - zaznaczył.
Trochim nie ma wielkich powodów do narzekania, bo zdobył cztery bramki, co jak na środkowego pomocnika jest całkiem niezłym wynikiem. Sęk w tym, że dużo większe problemy ze skutecznością mają napastnicy. - Fakt, z przodu jest trochę gorzej, bo w innych zespołach gracze ofensywni trafiają częściej. Mogę jednak zapewnić, że cały zespół poświęca temu bardzo dużo czasu. Robimy naprawdę wiele, żeby ten mankament wyeliminować. Myślę, że w starciu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza będzie to już widać i w pierwszoplanowych rolach wystąpią właśnie napastnicy - stwierdził.
Warta przeżywa huśtawkę nastrojów. Po niedawnym wysokim zwycięstwie z Kolejarzem Stróże nadeszła bardzo pechowa porażka z Wisłą Kraków w Pucharze Polski. Czy to spotkanie, nacechowane dużym ciężarem gatunkowym, podłamało podopiecznych Czesława Owczarka? - Sądzę, że było wręcz odwrotnie. Postawa w meczu z Białą Gwiazdą podbudowała nas i do Bydgoszczy jechaliśmy jeszcze bardziej zmotywowani. To zresztą było widać. Graliśmy naprawdę nieźle, choć straciliśmy kuriozalnego gola. Mieliśmy mnóstwo okazji, by pokusić się tam o dobry wynik. Nie udało się, bo zabrakło tej odrobiny szczęścia, które mają inne zespoły - zakończył Trochim.