Szczecinanie stworzyli sobie kilka sytuacji do zdobycia bramki, ale na drodze do ich wykończenia stał albo bramkarz gospodarzy albo niedokładność. Ostatecznie golkiper nie musiał ani razu wyciągać piłki z siatki. - Wydaje mi się, że im więcej bramkarz ma interwencji, tym lepiej czuje się między słupkami - zaznaczył Dariusz Trela, strażnik gliwickiej bramki. - Myślę, że pierwsza połowa była dosyć wyrównana, nie dochodziło do wielu sytuacji podbramkowych. W drugiej odsłonie było już lepiej. My stworzyliśmy swoje okazje, ale również Pogoń miała swoje. Aczkolwiek wiadomo - to my jesteśmy lepsi o jedną bramkę, i to my mamy trzy punkty - dodał.
Zawodnik niebiesko-czerwonych docenia jednak też postawę swoich kolegów z linii defensywnej. Walczyli oni jak mogli i również pokazali się z dobrej strony. - Muszę pochwalić chłopaków z obrony, bo naprawdę dali z siebie dwieście procent i jest to dla nich wielki dzień - oznajmił były gracz Okocimskiego Brzesko.
Po strzale Ediego Andradiny i Roberta Kolendowicza gliwiczanie mieli sporo szczęścia. W pierwszym wypadku piłka zatrzymała się na spojeniu, a w drugim piłkarz gości nie trafił do pustej bramki z najbliższej odległości. - Jak to mówią niektórzy, szczęście sprzyja lepszym. Nie wiem czy był to błąd Kolendowicza czy nie, ale na pewno był on napierany przez obrońców i to przyczyniło się do tego, że nie trafił w bramkę - stwierdził 22-latek.
Dwa pierwsze spotkania podopieczni Marcina Brosza przegrali. W końcu przełamali się w trzeciej serii gier, dzięki czemu mogą nabrać trochę oddechu przed kolejnymi meczami. - Ciężko powiedzieć, że to zwycięstwo nie było dla nas bardzo ważne. Te trzy punkty dają dużą wiarę w to, że na pewno będzie lepiej w następnych meczach - zakończył Dariusz Trela.