Mariusz Rumak przed rewanżem zapowiadał walkę o odrobienie strat i szczerze w to wierzył. Ostatecznie udało się wygrać tylko 1:0, co i tak dało awans AIK. - Trzeba pogratulować przeciwnikowi, bo w dwumeczu okazał się lepszy o dwie bramki. Pomimo tego, że zagraliśmy moim zdaniem dobre spotkanie, to wynik ze Szwecji zadecydował o awansie AIK - mówi szkoleniowiec poznańskiego klubu.
Mimo odpadnięcia Rumak był zadowolony z postawy swoich zawodników. Podkreślał zwycięstwo oraz fakt, że rywale nie zagrażali zbyt często bramce lechitów. - Jestem dumny z mojego zespołu po tym meczu, ale na pewno nie jestem osobą szczęśliwą, bo w dwumeczu okazaliśmy się słabsi - dodaje.
Trener Kolejorza zapewnia, że przedmeczowe zapowiedzi o odrobieniu strat nie były tylko chwytem marketingowym mającym przyciągnąć ludzi na trybuny. Sztab szkoleniowy i piłkarze wierzyli, że są w stanie wygrać przynajmniej trzema bramkami. - Na pewno nie było to czcze gadanie wynikające z chęci przyciągnięcia ludzi na trybuny. Ja mówiłem jaki jest głos w szatni. A tam nie można powiedzieć "wygrajmy tylko i wyjdźmy z tego z twarzą". Lech nie jest takim zespołem. Byliśmy zdeterminowani do odrobienia strat. Ja jestem ostatnią osobą, która swoim gadaniem będzie chciała przyciągać ludzi - kontynuuje Rumak.
Szkoleniowiec AIK, Andreas Alm, mówił po meczu, że o awansie jego drużyny zadecydowało lepsze przygotowanie fizyczne od Lecha. Mariusz Rumak również był zadowolony z dyspozycji poznaniaków pod tym względem. - Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Do 90 minuty byliśmy zdeterminowani i organizmy są przygotowane do dalszej rywalizacji w ekstraklasie. Tego nie było widać w Sztokholmie, więc wątpliwości zostały rozwiane, że to jednak nakładające się zmęczenie było powodem słabszej dyspozycji w tamtym meczu - zakończył Rumak.