Szymon Mierzyński: W czwartkowy wieczór pewnie spadł panu kamień z serca. Wszystko wskazuje na to, że nie dojdzie do powtórki z meczów Wisły z Karabachem i Jagiellonii z Irtyszem...
Arkadiusz Kasprzak: Rzeczywiście, dobry start w Lidze Europejskiej był dla nas bardzo ważny i w tym kontekście możemy odetchnąć, choć pamiętajmy, że to jest dwumecz i czeka nas jeszcze rewanż. Zależało nam, by wypracować zaliczkę. Dzięki temu pojedziemy do Tałdykorganu w lepszej sytuacji wyjściowej.
Można już być spokojnym o awans?
- Nie wiadomo jakie warunki zastaniemy na miejscu. Trzeba się liczyć z upałem. Poza tym to taki rejon, że zawsze może nas spotkać jakieś zaskoczenie.
Podobał się panu występ Lecha w czwartkowej potyczce?
- Za pierwszą połowę pochwaliłbym raczej zespół z Kazachstanu. My w tym fragmencie mieliśmy jeszcze trochę problemów. Natomiast w drugiej części byliśmy już lepiej zorganizowani i dominowaliśmy bezdyskusyjnie.
2:0 to może nie jest wynik marzeń, ale daje pewien spokój...
- Myślę, że o spokoju moglibyśmy mówić w przypadku zwycięstwa różnicą trzech albo czterech goli. Będziemy jeszcze musieli zapracować na awans.
W meczu potencjalnych rywali Kolejorza Chazar Lenkoran zremisował z JK Nomme Kalju 2:2. Być może uda się więc uniknąć następnej dalekiej wyprawy i w II rundzie polecicie do Estonii.
- Z punktu widzenia logistycznego byłoby to dla nas dużo korzystniejsze rozwiązanie. Nie ukrywam, że bardzo bym sobie tego życzył.
Przed starciem z Żetysu sporo mówiło się kosztach. Jak duże są te obciążenia?
- Trzeba sobie zdawać sprawę, że wydatki sięgają nawet kilkuset tysięcy euro. Dużo pieniędzy pochłania przelot, a do tego dochodzą koszty zakwaterowania i pobytu. Wyprawa do Kazachstanu to bardzo poważna operacja logistyczna.
Jak daleko trzeba zajść, by udział w Lidze Europejskiej zaczął generować zyski, a nie straty?
- Musimy się znaleźć w fazie grupowej. Czeka nas więc długa droga, czyli pokonanie aż czterech przeciwników.
Czy za przechodzenie kolejnych faz eliminacji UEFA przyznaje jakieś premie?
- Tak, ale mają one charakter symboliczny. Na pewno nie pokrywają kosztów związanych z przelotem, zakwaterowaniem itd. Można je traktować jako dodatki.
Lech jest rozstawiony we wszystkich rundach kwalifikacyjnych. Pod względem sportowym to duży plus, ale marketingowo już niekoniecznie, bo rywale nie są zbyt atrakcyjni...
- To dotyczy bardziej pierwszej i drugiej rundy. Gdy awansujemy do trzeciej, to myślę, że powinno być już trochę lepiej. Przede wszystkim liczymy na to, że w późniejszych etapach trafimy na przeciwników typowo europejskich i nie będzie już konieczności organizowania dalekich wyjazdów.
Jeszcze trochę i Europa będzie grać z Bangladeszem to jakiś absurd.