Przypomnijmy: w lipcu 2011 roku Grzegorz Sandomierski przeszedł za 1,6 mln euro z Jagiellonii Białystok do KRC Genk. W zespole ówczesnego mistrza Belgii nieoczekiwanie przegrał rywalizację z Laszlo Koetelesem, wystąpił tylko w jednym oficjalnym meczu i w styczniu został wypożyczony do Jagi. Teraz władze klubu z Jupiler League podjęły decyzję o powrocie 22-latka do drużyny Mario Beena. W Genk nikt nie ukrywa, że Sandomierski nadal będzie tylko numerem 2.
- Tak naprawdę nigdy w Genk nie doświadczyłem prawdziwej rywalizacji o miejsce w składzie. Trener bramkarzy Guy Martens powiedział mi tylko, że muszę pracować ciężej. Koeteles dał mi właściwy przykład (Węgier przez dwa pierwsze sezony w KRC był tylko rezerwowym - przyp.red.) - przyznaje Sandomierski w rozmowie z belgijskimi mediami.
Polski golkiper nie ma zamiaru się poddawać i godzić na rolę rezerwowego. - Wyciągnąłem wnioski i będę walczył o miejsce w składzie - zapowiada.
Sandomierski pojechał na Euro 2012, ale nie pojawił się na murawie nawet przez minutę. - Zdecydowałem się na wypożyczenie do Jagiellonii, ponieważ chciałem zachować szanse na udział w mistrzostwach. To, że dzięki kontuzji Łukasza Fabiańskiego załapałem się do kadry, było nieoczekiwanym prezentem. Szkoda, że nam się nie powiodło. Tyle dobrze, że Rosjanie również nie wyszli z grupy - komentuje.