Dobiegający finiszu sezon na boiskach I ligi był dla GKS Katowice totalnym niewypałem. Przed startem rozgrywek przy Bukowej żywe było hasło: "Ekstraklasa albo śmierć!" i do piłkarskiej śmierci śląskiego klubu było rzeczywiście blisko. Po mocno przeciętnym sezonie GieKSa na dwie kolejki przed końcem ligowych zmagań musiała drżeć o ligowy byt.
Ostatecznie utrzymanie na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy podopieczni Rafała Góraka zapewnili sobie... po derbowej klęsce w Gliwicach (0:3). Pod katowiczan zagrały bowiem Polonia Bytom i Wisła Płock, które swoje mecze przegrały. Sezon GKS zakończy wyjazdową potyczką z Sandecją Nowy Sącz, która także w ostatnim meczu doznała wysokiej porażki z Bogdanką Łęczna (1:4) i również nie mogłaby być pewna utrzymania w gronie pierwszoligowców, gdyby drużyny z dołu stawki zapunktowały.
Przed meczem na Sądecczyźnie w Katowicach panuje duża koncentracja. GieKSa wygrywając na koniec sezonu odzyskałaby twarz i świadomość tego ma sztab szkoleniowy katowickiej drużyny, który zamierza pojedynek potraktować bardzo poważnie. - Na pewno nie będzie to z naszej strony piłkarski piknik. Utrzymaliśmy się, ale to nic nie zmienia. Mamy do rozegrania jeszcze jeden mecz, a potem przyjdzie czas na podsumowania - podkreśla Górak.
Trener katowiczan przestrzega przed lekceważeniem niedzielnego rywala. W jego opinii Sandecja znajduje się dziś w podobnym położeniu do jego zespołu i nie będzie to dla GieKSy łatwy mecz. - Sandecja jest w tym samym miejscu co my. Przed sezonem też mieli duże zapędy i plany. Liga jednak zweryfikowała to dosyć mocno, ale podobnie było w naszym wypadku. Rywale wylądowali nie tam, gdzie chcieli, ale jest to naprawdę groźny przeciwnik. W Nowym Sączu jest wielu dobrych zawodników i czeka nas trudny mecz - przestrzega opiekun drużyny ze stolicy Górnego Śląska.
W opinii Góraka największym zagrożeniem ze strony nowosądeczan będzie Arkadiusz Aleksander, który w tym sezonie strzelił już dla biało-czarnych szesnaście bramek i zajmuje drugie miejsce w generalnej klasyfikacji strzelców na pierwszoligowym froncie. - Taki napastnik, to wielki skarb dla każdego zespołu. Aleksander potrafi strzelić bramkę w każdej sytuacji, dlatego musimy się mieć na baczności - akcentuje szkoleniowiec GieKSy.