Aleksander dla Sandecji jest bezcenny

W meczu przeciwko KS Polkowice, zawodnicy Sandecji przegrywając jedną bramką do przerwy, po zmianie stron poderwali się do ataku i wywalczyli zwycięstwo. Autorem pierwszego gola był niezawodny snajper Arkadiusz Aleksander, który jest autorem większości celnych trafień sądeczan w tym sezonie.

Kibice na stadionie w Nowym Sączu wraz z mijającymi minutami doliczonego czasu gry coraz mniej wierzyli w wygraną swojej drużyny. Kiedy wydawało się, że mecz zaraz się zakończy, padła zwycięska bramka dla Sandecji. - Dzisiaj napisaliśmy naprawdę emocjonujący scenariusz dla naszych kibiców. Oczywiście trzeba się bardzo cieszyć z tej wygranej, bo porażka postawiła by nas w naprawdę trudnej sytuacji. Na szczęście punkty zostają w Nowym Sączu, mamy nieco więcej spokoju psychicznego i możemy z większym optymizmem spoglądać w przyszłość - wyjaśnił sądecki napastnik.

Arkadiusz Aleksander zdobył w tym sezonie dwanaście bramek, co daje mu pozycję lidera wśród strzelców pierwszej ligi. W pierwszej połowie spotkania z KS Polkowice nie miał jednak możliwości aby ten bilans poprawić. - Mieliśmy kilka dogodnych okazji, ale nie strzeliliśmy z nich bramek. Jak mówi piłkarskie przysłowie, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak właśnie stało się tym razem. Straciliśmy gola, choć to my przeważaliśmy na boisku. Kiedy schodziliśmy do szatni dało się zauważyć niezadowolenie naszych kibiców, my też nie byliśmy w dobrym nastroju - powiedział 32-letni zawodnik urodzony w Nowym Sączu.

Poprawa gry gospodarzy nastąpiła po zmianie stron. - Po przerwie wyszliśmy zmotywowani równie mocno jak na pierwszą połowę, ale druga część ułożyła się zupełnie inaczej. Szybko nadarzyła się dobra sytuacja, wykorzystaliśmy ją i stan meczu się wyrównał. Nie zadowalało nas to, chcieliśmy wygrać to spotkanie. Pokazaliśmy charakter i ogromną wolę walki, co nam się opłaciło - dodał Aleksander, który rozgrywa swój trzeci sezon w biało-czarnych barwach.

Nowosądecki snajper zdobył wyrównującego gola, ale jego dorobek strzelecki w tym meczu mógł być wyższy. W dogodnej sytuacji przed bramką rywali przeszkodził mu jednak Martin Zlatohlavy. - Miałem piłkę już prawie na nodze, odległość do bramki mniej więcej pięć metrów, a ja praktycznie widziałem już futbolówkę w siatce. Wtedy Martin zupełnie niepotrzebnie zagrał ręką wbiegając obok mnie i nic z akcji bramkowej nie wyszło. Trochę go później opierniczyłem i myślę, że następnym razem już nie zachowa się tak w podobnej sytuacji - przyznał z uśmiechem na twarzy.

Sandecja nie ma zbyt wiele czasu na odpoczynek po ważnym zwycięstwie. W środę osiemnastego kwietnia sądeczanie zmierzą się w Niecieczy z aktualnym liderem tabeli. - Nie jest łatwo grać tak często, ale po wygranym spotkaniu regeneracja przebiega dużo sprawniej. Pozytywne emocje wywołane zwycięstwem bardzo pomagają - wyjaśnił były gracz m.in. Śląska Wrocław, Górnika Zabrze i Widzewa Łódź.

Arkadiusz Aleksander rozegrał ponad sto spotkań w polskiej ekstraklasie, w piłkę nożną grał również na Cyprze, ale rozkwit formy strzeleckiej przeżywa w Sandecji. Zapytany o możliwość zdobycia tytułu króla strzelców pierwszej ligi ucina temat. - Ciężko powiedzieć co się wydarzy. Najważniejsze aby zdrowie dopisało, a wtedy zobaczymy - zakończył.

Komentarze (0)