Arkowcy zapowiadali, że tanio skóry nie sprzedadzą przy Łazienkowskiej i będą walczyć, gdyż nie mają nic do stracenia. Jednak pierwsza połowa nie zapowiadała takiego stanu rzeczy, tym bardziej, że wiele akcji stwarzał hiszpańsko-argentyński duet Nacho Novo - Ismael Blanco. Pierwsze sytuacje miały miejsce w 6. i 10. minucie, jednak podania nie były dokładne i obyło się bez interwencji Macieja Szlagi. Kilka minut później bramkarza gdyńskiej drużyny próbował pokonać Michał Żyro, a następnie w sytuacji sam na sam znalazł się Ismael Blanco - golkiper gości popisał się skuteczną interwencją. Legioniści zdecydowanie przeważali na boisku aż w 23. minucie po dośrodkowaniu Blanco piłkę w siatce umieścił Nacho Novo i podopieczni Macieja Skorży objęli prowadzenie 1:0. Hiszpan w ten sposób zdobył pierwszą bramkę w barwach Legii.
Drużyna prowadzona przez Petra Nemeca usiłowała wyprowadzić kontrę, aby na przerwę schodzić przy wyrównanej rywalizacji. Sytuację z Dusanem Kuciakiem miał Charles Nwagou, jednak Słowak nie musiał interweniować, bowiem piłka minęła bramkę. Tuż przed przerwą wojskowi atakowali bramkę Arki jeszcze dwukrotnie, lecz bezskutecznie. Za to żółty kartonik obejrzał Nacho Novo i w konsekwencji nie zagra w meczu finałowym (w pierwszym spotkaniu z Arką Novo również został upomniany przez sędziego kartką).
Po wznowieniu gry, w 51. minucie legioniści przeprowadzili akcję prawą stroną boiska, lecz okazji nie wykorzystał Nacho Novo. Za to rywale wykorzystali kontrę i kontaktową bramkę zdobył Piotr Kuklis. Początek drugiej połowy nie był szczęśliwy dla stołecznej drużyny nie tylko z powodu straconego gola, ale również kontuzji odniesionej przez Michała Kucharczyka. Zawodnik Legii po zderzeniu z Peresem Benevente został z boiska zniesiony a w jego miejsce pojawił się Miroslav Radović.
Arkowcy czuli się coraz pewniej przy Łazienkowskiej i coraz śmielej atakowali nie tylko bramkę Dusana Kuciaka, ale i samych legionistów. Minutę przed upływem regulaminowego czasu Novo dośrodkował do Michała Żyry, ten z kolei podał do Janusza Gola a piłkarz wojskowych głową zdobył bramkę numer dwa dla swojej drużyny. Doliczone cztery minuty już nie zmieniły wyniku, a po ostatnim gwizdku sędziego warszawianie mogli zacząć cieszyć się z awansu do finału pucharu Tysiąca drużyn.
Po meczu powiedzieli:
Petr Nemec (trener Arki): Chyba w pierwszej połowie przestraszyliśmy się Legii, za to w drugiej już zagraliśmy dobrze. Według mnie w tym dwumeczu nie odstawaliśmy od Legii i nie mamy się czego wstydzić. Żałuję, że Nwaogu nie wykorzystał szansy, jaką miał - muszę się tej sytuacji przyjrzeć na powtórkach wideo.
Maciej Skorża (trener Legii): Jesteśmy zadowoleni, bo udało nam się osiągnąć cel. Stoimy przed szansą ponownego zdobycia Pucharu Polski, co byłoby dla nas sporym sukcesem. Pamiętamy jednak o tym, że trudniej jest bronić trofeum niż je zdobywać. To spotkanie nie było zbyt efektowne. Myślę, że wynik pierwszej konfrontacji zaważył na grze obu drużyn. Natomiast martwią mnie kontuzje: Michała Żewłakowa, Michała Kucharczyka i Michała Żyro. Cieszy mnie gra Nacho Novo i Ismaela Blanco. Szkoda, że Hiszpan nie zagra w finale, będzie to dla nas duża strata.
Legia Warszawa - Arka Gdynia 2:1
1:0 - Novo 23'
1:1 - Kuklis 51'
2:1 - Gol 89'
Żółte kartki: Kuklis, Kasperkiewicz, Jarun (Arka), Novo (Legia)
Legia Warszawa: Kuciak - Jędrzejczyk, Choto, Żewłakow (17' - Kucharczyk, 55' - Radović), Wawrzyniak, Vrdoljak, Rzeźniczak, Novo, Gol, Żyro, Blanco (65' - Ljuboja).
Arka Gdynia: Szlaga - Bochenek, Jarun, Benevente, Krajanowski, Jarzębowski (64' - Pruchnik), Kasperkiewicz, Tomasik (66' - Radzewicz), Kuklis, Kowalski (70' - Flis), Nwaogu.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 14 221