Jacek Bednarz: To chyba koniec Wisły w tym kształcie

- Jeśli sam siebie będę oszukiwał w ocenie sytuacji, to podejmę błędne decyzje. Ta drużyna w tym kształcie nie ma już przyszłości. To był pomysł na krótką metę. Serce mi mówi: "nie mów tego", ale rozsądek mówi: "to jest chyba koniec Wisły w tym kształcie". Oznacza to, że prawdziwy kibic Wisły musi przygotować się na chudszy okres - mówi wiceprezes Wisły Kraków ds. sportowych [tag=4213]Jacek Bednarz[/tag], który w środę zapowiedział wprowadzenia planu naprawczego w krakowskim klubie.

Biała Gwiazda znalazła się w tarapatach finansowych w związku z tym, że planowany szturm na Ligę Mistrzów, który pociągnął za sobą duże nakłady finansowe, nie udał się. Wisła wykrwawiła się, a nie osiągnęła zamierzonego celu. Holenderski eksperyment przy Reymonta 22 nie sprawdził się i Bednarz będzie teraz naprawiał szkody wyrządzone przez duet Robert Maaskant-Stan Valckx przy namaszczeniu ze strony byłego prezesa Bogdana Basałaja. Dziś kadra Białej Gwiazdy to droga w utrzymaniu mieszanka narodowościowa - 17 obcokrajowców z 11 różnych krajów. Poprzedni zarząd klubu zachwiał proporcję w budżecie i teraz aż jego 70 proc. pochłaniają same wynagrodzenia dla piłkarzy. Do tego to w większości zawodnicy, którzy są "po drugiej stronie rzeki", którym w czerwcu wygasają umowy lub są do krakowskiego klubu tylko wypożyczeni. Bednarz zapowiedział daleko idące zmiany w tej materii.

- Naszym głównym celem będzie doprowadzenie do sytuacji, w której klub ma perspektywiczną drużynę i znowu będzie - mówiąc w cudzysłowie - "właścicielem swojej drużyny". Chodzi o to, żeby byli tu zawodnicy na dłuższych kontraktach z perspektywą. Oczywiście będą prezentować określony poziom jakości, a my w perspektywie będziemy mogli odzyskać transferem część zainwestowanych w nich środków. Chcielibyśmy też zmienić strukturę narodowością zespołu. Wsłuchując się w głos mediów i kibiców, chcielibyśmy, żeby reprezentacja Polski w zespole była jednak większa, żeby identyfikacja kibica z drużyną była większa. Chcielibyśmy pokazać nową twarz Wisły. Mam nadzieję, że dostaniemy kredyt zaufania od kibiców, żeby pójść tą drogą. Najważniejsze jest jednak to, żeby to byli dobrzy piłkarze, a dopiero w drugiej kolejności to, że są Polakami. To można połączyć w nie gorszym stopniu, niż gdyby to był zawodnik z Afryki, Ameryki Południowej czy jeszcze z innego kontynentu - tłumaczy wiceprezes Białej Gwiazdy.

Przywrócenie właściwych proporcji w budżecie i premiowy system wynagradzania piłkarzy to pomysły Bednarza na uzdrowienie sytuacji w klubie: - Ja mam swoją filozofię finansowania. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby struktura wynagrodzeń była tak, że nie przekroczy 60 proc. W wyjątkowych sytuacjach to się może zmienić, ale też o procent, dwa. Inni, lepsi, mądrzejsi uznali, że te proporcje są zdrowe. Kiedy pracowałem tu poprzednim razem, to księgowe mnie nienawidziły za to, że wprowadziłem system wynagrodzeń uzależniony od tego, kto ile był na boisku realnie. Widać było, ile klub kosztuje każda minuta zawodnika na boisku. Zrobię wszystko, by od 1 lipca te kontrakty były zbudowane w ten sposób, że mamy maksymalną globalną kwotę na wynagrodzenia. 50 proc. to podstawowe wynagrodzenie bez względu na rezultat, a pozostałe 50 proc. zawodnik otrzyma jeśli zagra we wszystkich meczach od 1. do 90. minuty i wszystkie mecze wygra. Dzięki temu będziemy mieli pewien parasol, powyżej którego nie wyskoczymy. Jak się okazuje, tylko dwóch, trzech piłkarzy gra wszystkie mecze, a kto wygrywa wszystkie mecze w sezonie? To jest bezpieczna klauzula. To gwarantuje, że być może odejdę z Wisły, bo będzie ona grała słabo, ale nie odejdę, bo pójdę do Tele-Foniki i poproszę o pieniądze, bo nie jestem w stanie zapłacić wynagrodzeń. To jest cel zarządu i do tego chcemy doprowadzić, pamiętając jednak, że 14. mistrzostwo Polski czeka.

Po sezonie wygasają kontrakty Tomasa Jirsaka, Michaela Lameya, Radosława Sobolewskiego, Sergeia Pareiko, Dragana Paljicia i Filipa Kurto, a okresy wypożyczenia kończą się Dudu Bitonowi, Juniorowi Diazowi i Gervasio Nunezowi. Nikogo z ostatniej trójki Wisła nie wykupi, a na nowy kontrakt może liczyć tylko "Sobol" i Pareiko. - Podobnie jak trener uważam, że Sergei to zawodnik, który zasługuje na to, by kibice wciąż go tu oglądali. Prezentuje się dobrze i nie mam żadnych wątpliwości, że zasługuje na nowy kontrakt. Pytanie jest takie: czy będzie nas stać na nowy kontrakt dla niego. Sergei wie, że sytuacja się zmieni, ale jest to człowiek bardzo rozsądny. Mam wrażenie, że znajdziemy porozumienie - mówi Bednarz i przyznaje, że żaden z piłkarzy nie został jeszcze oficjalnie poinformowany o swojej przyszłości: - Jeszcze z żadnym z piłkarzy nie rozmawialiśmy w ten sposób. Czekamy z tym do zakończenia sezonu.

Z kolei w czerwcu 2013 roku kończą się kontrakty Kew Jaliensa i Ivicy Ilieva, którzy są w czołówce listy płac, a nie dają drużynie tyle, na ile wskazywać mogłyby ich zarobki. Do tego są zaawansowani wiekowo: pierwszy ma 34 lata, a drugi 33. Bednarz dał do zrozumienia, że Jaliensa w nowym sezonie w barwach Białej Gwiazdy już nie zobaczymy, chociaż nie chciał wprost powiedzieć, czy klub zaproponuje Holendrowi rozwiązanie umowy: - Biorę pod uwagę też taką możliwość. Niezależnie od tego jakie mamy zdanie o Kew Jaliensie, to prawda jest taka, że po 30 minutach jakie zagrał z Ruchem, teraz nie nadaje się do gry. Doskonały, ale wiecznie kontuzjowany piłkarz z punktu widzenia gospodarności jest niepotrzebny. Musimy mieć kogoś, kto będzie grał. Trener zachodzi teraz w głowę, gdzie znaleźć tę magiczną różdżkę. Jaliens jest kontuzjowany, Chavez jest kontuzjowany, Bunoza jest kontuzjowany, Jovanović jest kontuzjowany, Czekaj skręca kostkę i schodzi z boiska. Taką ostatnią kontuzję to ja rozumiem, ale innych, które wynikają z przyczyn medycznie zawiłych, już nie. Mało to jest dla mnie wiarygodne, że ktoś schodzi z boiska o własnych siłacha, a za dwa dni nie nadaje się do gry. Wariant rozwiązania kontraktu jest też brany pod uwagę.

Pożegnanie się z tuzinem zawodników, zmiana struktury narodowościowej i odmłodzenie drużyny wiąże się z kolejnymi wydatkami. Bednarz zapewnił, że klub ma środki na transfery, a rozmowy z kandydatami do gry w Wiśle już trwają: - Budując pomysł na przyszłość, założyliśmy, żeby pozyskać zawodników w miarę tanio, czyli takich, którym kończą się kontrakty, ale też mamy przygotowaną kwotę na pozyskanie zawodników. Czasem fakt, że nie zarabia się kroci, ale fakt, że zarobi się godziwe pieniądze z perspektywą na przyszłość, w dzisiejszych czasach to też jest bardzo dobra informacja. Muszę przyznać, że myślałem, że będzie trudniej, a pierwsze rozmowy są optymistyczne. Okazuje się, że ciągle jesteśmy marką, która dość duży magnes. Wierzę, że szybko dojdziemy do porozumienia z tymi osobami, z którymi zaczęliśmy rozmawiać.

Budowa nowej drużyny zakłada, że nie dość, że w przyszłym sezonie Wisła nie zagra w europejskich pucharach, to też może nie włączyć się do walki o mistrzostwo kraju. Wiceprezes krakowskiego klubu liczy się z takim scenariuszem. Przyznał nawet, że triumf w Pucharze Polski i start w eliminacjach Ligi Europejskiej może pokrzyżować plan. - Z punktu widzenia tego, co chcemy zrobić, to po udanym udziale minionej jesieni w pucharach, chciałbym, żebyśmy tam znowu byli. To na pewno stworzyłoby większe możliwości finansowe, ale z punktu widzenia przeobrażeń i budowy zespołu, nie wiem, czy na początek sierpnia będziemy w stanie zmontować drużynę, która już teraz będzie w stanie zagwarantować. Jeśli pójdziemy w rewolucję, to kilkunastu graczy trzeba zebrać, wkomponować i przygotować tak, żeby tworzyli drużynę. To będzie arcytrudne. Ja i nikt przy zdrowych zmysłach tego wymagać nie może. Nikt w miesiąc nie zbuduje drużyny. Być może ten sezon będzie poświęcony na dotarcie się i przygotowanie zespołu, który będzie znów groźny dla wszystkich.

Bednarz podkreślił jednak, że zmiany, które właśnie się rozpoczęły na Reymonta 22, mają przywrócić klubowi blask i wzmocnić go w dalszej perspektywie przed kolejnym szturmem na Ligę Mistrzów. - Nie wyobrażam sobie innej sytuacji. To jest punkt, do którego musimy dojść. 13. mistrzostwo to fantastyczna rzecz, ale "13" mi się bardzo źle kojarzy i chciałbym jak najszybciej to zmienić. Koło 15 lipca będziemy mówili, że gramy o mistrzostwo. Korona i Ruch przed tym sezonem mówiły, że walczą o mistrzostwo, tak? Mówiono: "a, nie macie budżetu, nie macie piłkarzy". Życie napisało swój scenariusz. Ja jestem już starszym panem i można mnie nie pamiętać z boiska, ale dla mnie kiedy grałem w piłkę, nie zawsze liczyła się dla mnie forsa - chociaż była ważna - i mogłem pogodzić się z porażką, ale nie z tym, że kolega się poddawał i nie walczył do końca. Nie ma takiej możliwości. Tak samo myśli Probierz i może czasem się pokłócimy, ale jednego można być pewnym: ani ja, ani ten facet nie pozwolimy nikomu, żeby myślał inaczej. Dopóki będzie szansa, będziemy grali o wszystko, co się da. Mamy świadomość tego, że można przegrać, ale honorowo. Z pola bitwy można wrócić z tarczą albo na tarczy. Innej opcji sobie nie wyobrażam.

Źródło artykułu: