- Mnie już nic nie zaskakuje, przecież to nie pierwszyzna, że niczego nie można przewidzieć - mówi były reprezentant Polski w rozmowie ze sport.pl. - W ubiegłym sezonie Jagiellonia miała zdobyć mistrzostwo, a Wisła dogoniła ją bez problemu. Wystarczy, że czołowe, nawet najbardziej stabilne finansowo kluby nie trafią z transferami bądź ich liderzy zaczynają zawodzić, sypie się wszystko. A innym, nawet biednym, wystarczy dobrze pobiegać 90 minut, trochę przy tym zagrać w piłkę i już są w czubie. Jak teraz Ruch i Korona, które pokazują, że wystarczy chcieć i nie obrażać się na opóźnienia w wypłatach.
Dlatego Wojciecha Kowalczyka nie zdziwi tytuł dla Ruchu lub Korony. - Nie rozpaczałbym również, jak inni, że z tego powodu mielibyśmy mniejsze szanse na Ligę Mistrzów. Prawda jest taka, że nie mamy na nią żadnych szans, bez względu na to, kogo wystawimy. Nie przyjmuję więc argumentów, że dla dobra polskiej piłki mistrzem powinna być Legia, bo tylko ona dawałaby nadzieję. Jesteś pewien, że z taką grą jak ostatnio byłaby w stanie przejść kwalifikacje? Ja nie. Taki mamy poziom ekstraklasy, pogódźmy się - dodaje.
Źródło: sport.pl