Pierwsza odwołana kolejka ligowa najpierw szokowała, później śmieszyła a na końcu wywołała niepewność. Kiedy po kontrowersyjnej decyzji Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy PKOl zarząd Ekstraklasa SA na wpół z Polskim Związkiem Piłki Nożnej postanowiły odwołać również drugą kolejkę coraz więcej osób zaczęło zadawać sobie zasadnicze pytanie: czy liga w ogóle wystartuje? Dziś wszystko wskazuje, że już w ten piątek ekstraklasa wreszcie ruszy. Ulgi nie ukrywa rozgrywający reprezentacji Polski i GKS PGE Bełchatów Łukasz Garguła.
- No na szczęście wreszcie gramy! Jedyna sensowna regułka, którą mogliśmy dotychczas powtarzać to: musimy jak najszybciej zacząć ligę! Każdy z nas mocno się niecierpliwi i chciałby już zacząć grać. Wszyscy przygotowywali się na początek ligi a dwa tygodnie za pasem i rozgrywek wciąż nie ma. Czasami i tak bywa, więc trudno. Musimy wykazać jeszcze troszeczkę cierpliwości i liczyć na to, że w piątek rozpoczną się regularne rozgrywki - mówi Garguła.
Garguła nie ukrywa, że przeciągająca się inauguracja ligi piłkarzom wpływa na nerwy. Sparingi nie są nawet w połowie tak miarodajne jak mecze o stawkę a poza tym, aby w sezonie prezentować się poprawnie piłkarze jak najszybciej muszą wejść w ciąg spotkań. Pomocnik Bełchatowa słusznie zauważa też, że na opóźniającym się starcie rozgrywek ucierpieć może reprezentacja Polski. - Oczywiście, że jesteśmy zdenerwowani, bo im dłuższa przerwa tym dla nas, piłkarzy gorzej. Mecz o stawkę zupełnie inaczej wpływa na zawodnika niż jakikolwiek sparing. Musimy się ogrywać i wchodzić w sezon, bo tylko to zagwarantuje nam wzrost umiejętności. Trzeba też pamiętać o reprezentacji, bo i ona może ucierpieć. No, ale od piątku zaczynamy grać i taki scenariusz jest dla mnie jedynym dopuszczalnym - przyznaje.
Od ponad miesiąca piłkarzy z Bełchatowa do ligi przygotowuje Paweł Janas. Myśliwy z Wronek, bo tak rzekło się mówić o Janasie znany jest z tego, że umie bardzo dobrze przygotować prowadzone przez siebie zespoły do rozgrywek ligowych. Garguła, który jest wychowankiem Piasta Iłowa wierzy, że i tym razem "Janosik" solidnie wykonał swoją pracę i razem z piłkarzami Bełchatowa w lidze święcić będą sukcesy. - Liga zweryfikuje nasze przygotowania. Każdy z nas włożył w okres przygotowawczy dużo sił i każdy wierzy, że powalczymy. Trzeba poczekać na rozgrywki ligowe. Może nie na pierwsze mecze, ale na rundę jesienną. Jestem jednak myśli, że wszystko poszło w dobrym kierunku - optymistycznie stwierdza.
Po zdobyciu przez drużynę Oresta Lenczyka wicemistrzostwa Polski działacze GKS szumnie zapowiadali, że w kolejnym sezonie również powalczą o najwyższe ligowe laury. Kolejne mecze weryfikowały jednak słowa włodarzy Bełchatowa i na koniec sezonu z walki o najwyższe cele udało się osiągnąć zaledwie dziewiąte miejsce. Garguła waży słowa i zapowiada jedynie walkę do upadłego w każdym spotkaniu. - Na pewno będziemy walczyć i za cel obierać zwycięstwo. Na tą chwilę liczy się Lech Poznań a później wyznaczmy sobie kolejne cele. Runda jesienna jest ciężką rundą i na pewno warto tu mocno powalczyć, bo pozycja startowa na wiosnę może być lepsza. Runda wiosenna jest jeszcze cięższa i lepiej uciekać niż gonić. Zapewnić mogę, że w każdym spotkaniu na boisku zostawimy i zdrowie i serce - deklaruje piłkarz.
Od ponad pół roku dziennikarze jak mantrę powtarzają Gargule jedno pytanie: gdzie i gdzie odejdziesz? 28-latek zapewnia, że przynajmniej do zimy będzie piłkarzem Bełchatowa. Oprócz ofert z Legii, Wisły oraz Austrii Wiedeń do gabinetu dyrektora GKS nie wpłynęły żadne inne propozycje i niewiele wskazuje, aby w sierpniu się to zmieniło. - Wszystko ucichło. Mam jeszcze rok kontraktu i przygotowywałem się z Bełchatowem, żeby jak najlepiej zaprezentować się w lidze. Życie jest nieprzewidywalne. Może przedłużę umowę, może odejdę jeszcze teraz. Wszystko zależy od tego, jaki klub się zgłosi. No, ale dalej nie wybiegam w przyszłość - zapewnia.
Garguła, który na swoim koncie ma już dwanaście występów z "orzełkiem" na piersi wierzy, że w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2010 również znajdzie się w kręgu piłkarzy powoływanych przez Leo Beenhakkera. - Na pewno liczę na powołania. Zdaję sobie sprawę, że najkrótszą drogą do tego, aby Beenhakker powołał mnie z czystym sumieniem jest dobra gra w lidze. Byłem na mistrzostwach Europy, tam jednak byłem tylko rezerwowym. Teraz muszę grać jak najlepiej i wierzyć w to, że trener mnie zauważy - kończy Garguła.