Sebastian Staszewski: Od finału tegorocznych mistrzostw Europy minął niespełna miesiąc. Rozpamiętuje pan wciąż porażkę z Hiszpanami czy jednak niemiłe wspomnienia zostawia za sobą?
Łukasz Podolski: Mistrzostwa minęły i teraz trzeba o nich zapomnieć. Było fajnie, bo taka impreza to wielkie przeżycie, ale nie rozpamiętuję, co mogłem zrobić lepiej a co gorzej. Kolejny wielki turniej dopiero za dwa lata w RPA i teraz chcę się skupić na Bayernie. To dla mnie priorytet.
Bramkarz reprezentacji Niemiec Jens Lehman powiedział, że przegrany finał będzie pamiętał do końca życia. Dla pana również był to niezapomniany mecz?
- Na pewno będę pamiętać ten mecz. Ja to sobie tłumaczę tak, że Hiszpanie byli lepsi i wygrali. Do finału doszły dwie najlepsze drużyny na tych mistrzostwach: Niemcy i właśnie Hiszpanie. Jeden z zespołów musiał przegrać. Tym razem przegrały Niemcy, może za dwa lata będzie inaczej. Piłkarze trenera Aragonesa zwyciężyli zasłużenie. Byli w dobrej formie.
W jednym z wywiadów przyznał pan, że reprezentacja Polski wynikami na EURO mocno rozczarowała. Czy z taką grą mamy szansę na awans do finałów Mistrzostw Świata rozgrywanych w 2010 roku w RPA?
- Polska musi zagrać inaczej. W Austrii wyglądało to średnio. Jeżeli reprezentacja ma awansować do RPA to musi zagrać dużo lepiej. Byłoby dobrze gdyby polscy piłkarze zagrali tak jak w tamtym roku w eliminacjach do mistrzostw Europy. Wtedy będzie super.
Awansujemy do Mistrzostw Świata?
- Jasne, że awansujemy. Ja w to wierzę, że znów uda się Polsce zagrać w Mistrzostwach Świata. Tylko trzeba trochę lepiej grać. Bez reprezentacji Polski taki turniej byłby trochę dziwny. Musimy awansować.
Sądzi pan, że trener Leo Beenhakker powinien pozostać na swoim stanowisku czy jednak zrezygnować?
- Czemu ma odejść? Jak zrobi wynik to niech zostanie. Polska ładnie grała rok temu, tylko mistrzostwa Europy nie wyszły. Nie znam na tyle Beenhakkera, żeby go oceniać, ale to chyba dobry trener. Na boisku się okaże czy jest dobry, w eliminacjach.
Słyszał pan o bałaganie, jaki zapanował w polskiej piłce? Start rozgrywek ligowych został przełożony.
- Tak, słyszałem. Nie wiem, co tam się stało, ale tak nie powinno być. Oglądałem wiadomości i wiem tyle, co tam powiedzieli. Teraz te drużyny mają problem, bo miały grać a przełożyli ligę. Taka sytuacja jest dziwna, ale może PZPN miał jakiś powód? Szczerze nie wiem.
Był pan ostatnio w Polsce, w Zabrzu. Jak wspomnienia?
- Było bardzo fajnie. Lubię przyjeżdżać do Polski, bo to mój dom. Ale niedługo może znów przyjadę. Jest okazja, bo w Opalenicy jest bardzo duży turniej. Ale jeszcze nie wiem dokładnie.
Porozmawiajmy o Bayernie Monachium. Jakie są wasze cele na ten sezon?
- Cele są tradycyjne, czyli zdobycie tytułu mistrza Niemiec i walka o Puchar Niemiec. W Lidze Mistrzów musimy wyjść z grupy i dojść tak daleko jak się tylko da. Najlepiej do finału (śmiech). Rywale na pewno będą mocni, ale my mamy dobrą drużynę i możemy wygrywać.
W poprzednim sezonie miał pan problemy ze znalezieniem sobie miejsca w podstawowym składzie "Bawarczyków". W tym roku przyszedł nowy trener, znany panu bardzo dobrze Jurgen Klinsmann. Pańska sytuacja się zmieni?
- Liczę, że tak. Jak nie będzie tak, że będę grał to muszę pomyśleć, co robić. Nie lubię siedzieć na ławce rezerwowych i chcę grać. Jak nie w Bayernie to w innej drużynie. Ale będziemy myśleć później. Klinsmana lubię, bo to dobry trener. Już u niego trenowałem i współpraca układała się nam bardzo dobrze. Mam nadzieję, że Klinsmann będzie na mnie stawiał.
Na jakiej pozycji chciałby pan występować? Podczas mistrzostw Europy Łukasz Podolski był pomocnikiem, w lidze niemieckiej natomiast napastnikiem.
- Nie wiem. Mogę grać i w ataku i w pomocy. Dla mnie to obojętne. Wolałbym grać, jako napastnik i strzelać bramki, ale dla mnie najważniejsze jest to, żeby być na boisku i grać. Nie chcę siedzieć na ławce.
Zmieniło się coś w sprawie pańskiego transferu? Po EURO pojawiło się podobno kilka ciekawych ofert.
- Na razie wygląda na to, że zostaję w Bayernie. Słyszałem, że było zainteresowanie klubów z Włoch, była oferta z Manchesteru City. Ale to klub decyduje o transferze, bo ja mam jeszcze ważny kontrakt. O takich sprawach jak transfer będę myślał jak klub da mi pozwolenie do rozmów. Teraz zostaję w Bayernie i będę walczyć o miejsce w składzie. Jak będzie tak jak rok temu, że nie będę grać to odejdę.
Wie pan na ile wyceniają pana działacze Bayernu?
- Nie mam pojęcia. Ale chyba trochę trzeba zapłacić (śmiech).