Górali bicie głową w mur

Co by nie powiedzieć o piątkowym meczu Podbeskidzia z Górnikiem, to trzeba przyznać, iż remis jest wynikiem jakże sprawiedliwym. Z punktu widzenia gospodarzy - patrząc tylko na ostatnie dziesięć minut spotkania - ostateczny rezultat pozostawia duży niedosyt. To właśnie w tym czasie bielszczanie przeprowadzili istny szturm na bramkę rywali. Nie zakończył się on jednak powodzeniem.

Górale w 79. minucie spotkania po bramce Adama Cieślińskiego odrobili straty do Górnika, a w ostatnich dziesięciu minutach - widząc, że rywale wyraźnie się cofnęli - zaatakowali z dużym impetem. Wprowadzeni na plac gry ofensywni gracze jak wspomniany Cieśliński czy Piotr Malinowski ożywili grę gospodarzy. Bombardowanie bramki Łukasza Skorupskiego mogło zakończyć się sukcesem dla Podbeskidzia, zabrakło niewiele.

Bardzo dobre okazje mieli kolejno Maciej Rogalski (atomowy strzał z pierwszej piłki lewą nogą tuż nad bramką), dwa razy Sylwester Patejuk (zablokowany przez obrońców strzał po dograniu od Malinowskiego, "wkrętka" z rzutu rożnego) oraz wspomniany Malinowski. Do sytuacji z zablokowanym strzałem w polu karnym nawiązał w rozmowie z naszym portalem Patejuk. - Nie miałem zbyt dużego wyboru. Zdecydowałem się uderzyć płasko w światło bramki i liczyłem, że może futbolówka gdzieś tam się odbije od zawodnika. Piłka nie była jednak łatwa. Szkoda, że akurat na linii znalazł się obrońca Górnika - opisuje całą sytuację portalowi SportoweFakty.pl ofensywny piłkarz Podbeskidzia.

Tym, który zatrzymał groźny strzał Patejuka był Michał Pazdan. Defensywny pomocnik Górnika przyznał, iż w końcówce spotkania jego drużyna musiała włożyć wiele wysiłku, aby zatrzymać natarcie przeciwnika. - Pod koniec Podbeskidzie miało parę sytuacji. Od momentu, jak się strzela bramkę na 1:1, nabiera się wiatru w żagle. Troszkę rywale pod koniec spotkania nas stłamsili - wyznał Pazdan. - To prawda, troszkę nas przycisnęli, ale wybroniliśmy się. Były jednak też sytuacje dla nas, gdzie Tomek Zahorski lub "Prezes" (Prejuce Nakoulma - przyp. red.) mogli strzelić bramkę. Wracamy jednak do Zabrza z jednym punktem - analizował Łukasz Skorupski, golkiper Górnika.

Bramkarz zabrzańskiej drużyny zachował czyste konto w ostatnich minutach spotkania. Jak przyznał, wydatnie pomogli mu w tym jego koledzy z zespołu. - Nie miałem za wiele do powiedzenia przy straconej bramce. Nie jestem wściekły jednak, bo były sytuacje, kiedy obrońcy mnie ratowali - Michał Pazdan wybijał piłkę po groźnym strzale rywali. Myślę, że zagraliśmy dobrze w obronie, bo nie miałem za wielu strzałów do zatrzymania. Trochę było gry na przedpolu. Również ja osobiście uznaję ten mecz za udany - powiedział Skorupski.

Wielu szans na zdobycie gola żałował trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk. - Wydaje mi się, że ze względu na emocje, zwłaszcza w końcówce, były to prawdziwe derby. Dobry i emocjonujący mecz. W końcówce zagraliśmy w naszym stylu: większą liczbą zawodników w ataku. Szkoda niewykorzystanych sytuacji, ale z postawy zawodników mogę być zadowolony - mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec Górali.

Źródło artykułu: