Przed wyjazdem na październikowe zgrupowanie reprezentacji Jakub Błaszczykowski nie grał tak często jakby sobie tego życzył, ale jego obecność na boisku była zauważalna - z Hannoverem rozegrał 90 minut, a z Augsburgiem 62 minuty i zaliczył asystę. Trzykrotnie znalazł się w podstawowej "jedenastce" i nie opuścił ani jednego meczu.
Zapowiedź możliwego opuszczenia BVB podczas styczniowego okna transferowego skomplikowała sytuację "Kuby". W ciągu ostatnich 6 meczów otrzymał raptem 87 minut gry niemal wyłącznie w końcówkach meczów, gdy wynik jest już przesądzony. Dwa razy w lidze nie zagrał w ogóle! Juergen Klopp woli na prawym skrzydle - pozycji, na której dotąd występował Polak - wystawiać nominalnego lewoskrzydłowego Kevina Grosskreutza, podczas gdy główny dotąd konkurent Błaszczykowskiego, Mario Goetze grywa jako playmaker na pozycji nr 10.
"Kuba" ma słabszą pozycję nie tylko od Goetze i Grosskreutza, ale także od Shinji Kagawy i Ivana Perisicia. Niewykluczone, że wkrótce linię pomocy wzmocni Robert Lewandowski, bo w coraz wyższej formie jest najlepszy snajper BVB poprzedniego sezonu Lucas Barrios.
Bez względu na to, czy mistrzowie Niemiec spisują dobrze (2:0 z Werderem i Dynamem), czy słabo (1:3 w Pireusie), Błaszczykowski i tak nie dostaje realnych szans. Wydaje się więc, że Klopp pogodził się z odejściem "Kuby", zwłaszcza że zawodnik, jeśli
słowom Franciszka Smudy wierzyć, jest skłócony z trenerem i resztą drużyny, i nie znajduje się w planach Borussii na rundę wiosenną.