Powodem tak radykalnych kroków ze strony włodarzy były słabe wyniki osiągane przez drużynę. Nie tylko brak zwycięstw doskwierał ludziom zarządzającym klubem, ale przede wszystkim małe zaangażowanie ze strony zawodników. Dlatego Marek Bestrzyński zorganizował spotkanie z piłkarzami, na którym poinformował, że na trzy miesiące zamraża pensje. - Po prostu mieliśmy spotkanie z zarządem. To była męska rozmowa i tyle. Prezes powiedział to, co chciał powiedzieć i na tym spotkanie się zakończyło - ucina Damian Dąbrowski, piłkarz Zagłębia. Inny zawodnik lubinian Arkadiusz Woźniak nie chciał zabierać głosu: - Po prostu nie chciałbym tego komentować.
Bardziej rozmowny na ten trudny temat był Dąbrowski. Młody zawodnik Zagłębia zdementował informacje z zeszłego tygodnia mówiące, że po meczu z Lechią Gdańsk Jan Urban serdecznie wyściskał się ze wszystkimi piłkarzami i pożegnał się z nimi. Następnego dnia miał być zwolniony, ale nic takiego nie miało miejsca. - Każdy tydzień traktujemy tak samo poważnie. Trener jest cały czas z nami. Słyszałem i gdzieś czytałem, że po przegranym meczu z Lechią Gdańsk mocno się obściskiwał z zawodnikami, ale nic takiego nie miało miejsca. Trener nam nie mówi, że w następnym meczu będzie nas prowadził.
W poprzednim sezonie Dąbrowski najczęściej grał w podstawowym składzie. W tym wiedzie mu się już gorzej, ale to on wystąpił w wygranym spotkaniu z Koroną Kielce. Nie zawiódł i udowodnił, że Jan Urban może na niego stawiać. - Wszedłem do drużyny w ciężkim momencie, bo potrzebujemy zwycięstw i dobrych meczów. Presja z każdym dniem rośnie, ponieważ każdy oczekiwał od nas dużo więcej. Sporo przed tym spotkaniem rozmyślałem. Udowodniłem, że mogę grać lepiej od innych i być tak samo wydajnym jak reszta zawodników. Podeszliśmy do tego spotkania bardzo zaangażowani. Wiedzieliśmy, że goście preferują piłkę na tzw. "walkę". Brakowało u nich paru piłkarzy i wykorzystaliśmy to. Zagraliśmy jeden z lepszych meczów w tej rundzie - przyznaje Dąbrowski.
W następnej kolejce lubinianie zagrają na wyjeździe z GKS-em Bełchatów i będzie to pojedynek o "sześć punktów". Brunatni mają bowiem dwa "oczka" mniej od Zagłębia i w razie zwycięstwa znów do strefy spadkowej może spaść drużyna z Dolnego Śląska. - Nie wiadomo co pokaże GKS. Już nieraz okazało się, że każdy z każdym może wygrać. Jedziemy oczywiście po trzy punkty. Możemy teraz spokojnie skupić się na treningu, bo w końcu zwyciężyliśmy - kończy Damian Dąbrowski.