Pogoń pnie się w górę tabeli małymi krokami i bez hurraoptymizmu

Grupa pościgowa niemal dopadła liderującą w tabeli drużynę Zawiszy tuż przed półmetkiem sezonu i końcem piłkarskiej jesieni. Dobrą pozycję do ataku na szczyt drabinki wypracowali sobie Portowcy, którzy w sobotę ograli bydgoszczan w bezpośrednim meczu. - Grunt to spokój. Przed nami jeszcze kilka spotkań do końca roku i nie można popaść w hurraoptymizm - przestrzega pomocnik Robert Kolendowicz.

Pozytywne recenzje zbierają w ostatnich tygodniach przeżywający renesans formy piłkarze Pogoni, którzy uzbierali aż dziesięć punktów w czterech ostatnich potyczkach. Październikowy zryw pozwolił Portowcom dobić w tabeli do świnoujskiej Floty i prawie dogonić lidera - Zawiszę. Właśnie bydgoszczanie byli sobotnim rywalem Portowców, którzy odnieśli zasłużone, choć skromne, zwycięstwo 1:0.

- Nie spoglądam na ten wynik w kontekście walki o szczyt tabeli. Przeciw Zawiszy mogliśmy zdobyć dokładnie tyle samo punktów co w każdym ligowym meczu. Za zwycięstwo z liderem nie przyznaje się oczek bonusowych. W ten sposób do tego podeszliśmy - tłumaczył zdobywca jedynego gola meczu Robert Kolendowicz.

Fotorelacja: Pogoń Szczecin - Zawisza Bydgoszcz<--

Będący w wybornej formie strzeleckiej skrzydłowy i jego koledzy zdominowali większą część widowiska. Tylko początkowy fragment gry mógł zwiastować wyrównane i dynamiczne spotkanie. Po kwadransie zmagań kontrolę nad wydarzeniami przejęli gracze Pogoni, którzy dopuścili gości pod swoją bramkę tylko w jednej sytuacji po przerwie. - Do czysto piłkarskich umiejętności dorzuciliśmy w sobotę walkę i dzięki temu górowaliśmy nad przeciwnikiem. Bez cienia wątpliwości wygraliśmy zasłużenie, choć graliśmy i możemy grać przy Twardowskiego jeszcze lepiej - ocenił popularny "Kolenda", który poobijany musiał przedwcześnie opuścić murawę.

Bohater szczecińskiego obozu w ostatnich pojedynkach - Robert Kolendowicz

- Jeśli miałbym wyliczać pozytywy sobotniego wieczoru, zacząłbym oczywiście od korzystnego wyniku. Fajnie też, że kibice przybyli liczniej niż dotychczas i dopingowali nas. Godnie zakończyliśmy fantastyczny tydzień, w którym zgarnęliśmy wszystkie możliwe punkty. Interesuje mnie tylko postawa mojej drużyny, dlatego nie chcę oceniać Zawiszy. Niech to już pozostanie element dziennikarskiej pracy - komentował na gorąco Kolendowicz. - Kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia, stworzyliśmy sporo sytuacji strzeleckich, przeważaliśmy praktycznie przez całe spotkanie - wtórował po ostatnim gwizdku trener Marcin Sasal.

Sytuacja w spłaszczonej czołówce tabeli stała się nad wyraz interesująca, co dodaje rumieńców pozostałym do końca piłkarskiej jesieni spotkaniom. Mimo tego piłkarze zarówno Zawiszy, jak i Pogoni starają się podejść do nadchodzących wyzwań bez nadmiernego napięcia. - Grunt to spokój. Przed nami jeszcze kilka spotkań i nie można popaść w hurraoptymizm. Chcemy dokończyć piłkarską rok skutecznie gromadząc punkty i gole, a dopiero na koniec pokusić się o jakieś podsumowanie - studził emocje strzelec aż trzech ważnych goli w ostatnich tygodniach.

Równie wyważony i ostrożny był podczas konferencji prasowej Sasal, który także nie pokusił się o przewidywanie scenariusza na kolejne tygodnie. - Sobotni wieczór był czasem radości po ważnym dla nas zwycięstwie z Zawiszą, które pozwoliło doskoczyć do lidera. Zamiast myśleć o sytuacji za kilka miesięcy, lepiej skupić się na nadchodzącej konfrontacji z Wisłą Płock. Już przygotowujemy się do tego dalekiego wyjazdu - zapowiedział opiekun szczecinian.

CZYTAJ TAKŻE:

Kamil Jackiewicz: Zadyszka musiała przyjść, ale czas powstać z kolan<--

Źródło artykułu: