Zbigniew Małkowski: Pan Małek nigdy nie lubi być w cieniu

Korona Kielce doznała pierwszej porażki w tym sezonie. W Poznaniu przegrała z Lechem 0:1. Złocisto-krwiści zaprezentowali się poniżej oczekiwań i dali się zdominować Kolejorzowi. Po meczu mieli sporo pretensji do prowadzącego zawody Roberta Małka.

Korona w tym sezonie spisywała się bardzo dobrze i jako jedyna drużyna nie doznała porażki. Lechowi jednak nie sprostała i przez cały mecz właściwie tylko raz zagroziła poznaniakom. - Nie było to najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu, mieliśmy swoją sytuację do zdobycia gola, ale niestety się nie udało. W drugiej połowie zagraliśmy trochę lepiej i gdy wydawało się, że mamy kontrolę nad całym meczem straciliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry - mówi Zbigniew Małkowski..

Bramkarz kieleckiego zespołu, podobnie jak jego koledzy, mieli sporo pretensji do Roberta Małka, który pokazał zawodnikom Korony aż pięć żółtych kartek, a w końcówce z boiska wyleciał Maciej Korzym. Trzeba jednak przyznać, że kartki były zasłużone. - Pan Małek był bohaterem tego spotkania. On nigdy nie lubi być w cieniu i chciał pokazać, że też jest na boisku. Był taki moment w pierwszej połowie, gdzie nie było go widać i nagle się obudził i pokazał, że jest - złości się 33-letni golkiper.

Korona ewidentnie w tym meczu nastawiła się na przeszkadzanie w grze rywalom i często faulowała. - Każdy się rozpisuje, że Korona jest brutalna. Jeżeli sędziowie dają nam tyle kartek za nic, to dziwne, żeby dziennikarze pisali inaczej. Chciałbym zauważyć, że po naszych faulach nikt z kontuzją jeszcze nie zszedł - kontynuuje Małkowski, który zarzuca Małkowi wiele błędów. - Na przykład odgwizdał faul Hernaniego przed szesnastką, a to zawodnik Lecha wchodził wyprostowaną nogą. Takich sytuacji było dużo. Może pan Małek oglądał za dużo koszykówki?

W następnym meczu trener Leszek Ojrzyński nie będzie mógł skorzystać z ukaranych przez sędziego Vlastimira Jovanovicia, Pawła Sobolewskiego oraz Macieja Korzyma, którzy na swoim koncie mają już cztery żółte kartki. - Liga toczy się dalej. W obwodzie są zawodnicy głodni gry. Szansę dostaną ci, którzy do tej pory grali w mniejszym wymiarze czasowym - zakończył Małkowski.

Źródło artykułu: