Remis po fantastycznych bramkach - relacja z meczu Bogdanka Łęczna - Warta Poznań

Całe starcie nie dostarczyło kibicom zbyt wielu emocji, ale jego ozdobą były gole klasy światowej. Goście mogą sobie pluć w brodę, gdyż mieli szansę na wygraną, lecz zmarnowali sporo sytuacji podbramkowych.

Bogdanka często traci bramki po pierwszym strzale przeciwnika i ten koszmar powtórzył się w środowe popołudnie. W 6. minucie Dawid Sołdecki wybił piłkę na 20. metr pod nogi Tomasza Foszmańczyka, który fantastycznie posłał futbolówkę w okienko.

Warta nie zamierzała poprzestać na nikłym prowadzeniu i czyhała na kolejne szanse. Goście przeprowadzali ciekawe akcje, lecz zawiódł Krzysztof Gajtkowski. Doświadczony napastnik zmarnował dwie niezłe okazje do zmiany wyniku w ciągu 180 sekund. Wkrótce Bogdanka doprowadziła do remisu. W 36. minucie kapitalnie z dystansu uderzył Radosław Bartoszewicz i Łukasz Radliński był bez szans.

W końcówce I połowy gospodarze próbowali zagrażać rywalowi za sprawą stałych fragmentów gry, lecz wykonywali je mało precyzyjnie. Po przerwie na murawę nie wyszedł Wojciech Łuczak, jego miejsce zajął Paweł Magdoń, a do środkowej linii został przesunięty Veljko Nikitović.

Mimo zmiany ustawienia Bogdanka nie potrafiła zdominować przeciwnika. Zaprezentowała ona bardzo nerwową grę, która zamiast kolejnego gola zaowocowała błędami. Również Warta grała zbyt statycznie, by sforsować defensywę łęczyńskiego zespołu.

Do ostatniego gwizdka sędziego trwała zacięta walka o komplet punktów. Obie drużyny z całych sił starały się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Bogdanka kończyła mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Bartoszewicza. Mimo wszystko rezultat już nie uległ zmianie.

Po meczu powiedzieli:

Artur Płatek (trener Warty): Myślę, że zobaczyliśmy ciekawe widowisko, choć ja na pewno wyjeżdżam stąd niepocieszony, Uważam, iż stworzyliśmy zdecydowanie więcej klarownych sytuacji niż gospodarze. Aczkolwiek mecz ten miał różne fazy i mógł różnie się ułożyć. Cieszę się, że po przegranym spotkaniu z Kolejarzem Stróże znowu zobaczyłem zespół walczący, grający w piłkę i stwarzający sytuacje. To jest dla mnie pocieszająca informacja. Natomiast problem to niewykorzystane sytuacje. Jeżeli chcemy dołączyć do czołówki, w której jest Bogdanka musimy wygrywać takie mecze a nie tylko remisować.

Piotr Rzepka (trener Bogdanki): Nie jestem zadowolony z punktu. Celem zawsze są 3. Nie wyobrażam sobie, żeby przed meczem którykolwiek z zawodników nie chciał wygrać. Wtedy prawdopodobnie miałby ze mną do czynienia. Wiedzieliśmy, ze Warta wyprowadza kontry w mistrzowski sposób. Momenty zawahania kogokolwiek z naszej drużyny powodowały, że goście wychodzili z przewagą w danym sektorze boiska. W związku z tym, że na życie patrzę pozytywnie, to zwróciłbym uwagę na bramki, które padły. Myślę, że na stadionie w Barcelonie też cieszyliby się, gdyby mogli oglądać takie gole.

Bogdanka Łęczna - Warta Poznań 1:1 (1:1)

0:1 - Foszmańczyk 6'

1:1 - Bartoszewicz 36'

Składy:

Bogdanka: Prusak - Pielorz, Wallace, Nikitović, Sołdecki - Renusz (76' Oziemczuk), Bartoszewicz, Łuczak (46' Magdoń), Zuber (68' Kusiak) - Pesir, Nildo.

Warta: Radliński - Kosznik, Sobieraj, Otuszewski, Wichtowski - Sasin (87' Reiss), Foszmańczyk, Scherfchen, Ngamayama, Magdziarz (81' Białożyt (90+2' Goliński)) - Gajtkowski.

Żółte kartki: Bartoszewicz (Bogdanka) oraz Ngamayama, Otuszewski, Sobieraj (Warta).

Czerwona kartka: Bartoszewicz /90' za drugą żółtą/ (Bogdanka).

Sędzia: Marek Karkut (Warszawa).

Widzów: 1000.

Źródło artykułu: