Niewykorzystane sytuacje się zemściły - relacja z meczu Olimpia Elbląg - Warta Poznań

Ze sporymi nadziejami patrzyli na mecz z Wartą Poznań kibice Olimpii. Po ostatnim zwycięstwie u siebie nad Polonią Bytom i prasowymi doniesieniami o kryzysie kondycyjnym piłkarzy z Poznania zyskali pewność siebie. Ich oczekiwania podsycali sami zawodnicy i trener Olimpijczyków, którzy jasno określali cel na sobotnie popołudnie - zdobycie kompletu punktów. Ci, którzy odwiedzili w weekend stadion przy ulicy Agrykola 8 mogą czuć się zawiedzeni. Mimo optycznej przewagi i większej ilości niebezpiecznych akcji ulegli pretendentowi do awansu do ekstraklasy.

Jedynie około 1000 widzów przybyło, by zobaczyć drugi w tym sezonie ligowym mecz żółto-biało-niebieskich na swojej murawie. W podwyższeniu frekwencji nie pomogła obniżka cen biletów ani konkursy zorganizowane przez władze klubowe. Przybyli na stadion nie mogą też czuć do końca satysfakcji. Mecz pomiędzy Olimpią i Wartą nie rzucił poziomem na kolana, choć momentami było naprawdę gorąco.

Początek meczu zdominowali goście, którzy od pierwszych minut rzucili się do ataku. Już w 3. minucie Warta spróbowała dostać się pod bramkę Olimpii Elbląg, w której stanął nieoczekiwanie Serb Milos Budaković. Wymiana podań między Piotrem Reissem, Krzysztofem Gajtkowskim i Alainem Ngamayamą nie przyniosła efektu. W 6. minucie natomiast w polu karnym gospodarzy po raz pierwszy zatrzepotała siatka. Ku radości kibiców gospodarzy jedynie boczna. Tylko na strachu zakończyła się indywidualna akcja Mariusza Ujka, który zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Co nie udało się Ujkowi, poprawił Gajtkowski dwie minuty później. Prowodyr poprzedniej akcji wywalczył piłkę z lewej strony boiska, po czym wycofał ją na środek pola do Tomasza Foszmańczyka, a ten wypatrzył w obrębie szesnastego metra Gajtkowskiego, który po zwodzie umieścił piłkę obok golkipera Związkowych.

Od tego momentu podopieczni trenera Grzegorza Wesołowskiego zmienili taktykę. Zaczęli grać agresywniej i stosować pressing. Więcej zawodników zaczęło angażować się w akcje ofensywne. Początkowo nie przynosiło to korzyści elblążanom i Olimpia miała problemy z utrzymaniem się przy piłce. Poznaniacy rozbijali wszystkie ataki żółto-biało-niebieskich w okolicach środka boiska. Dopiero w 16. minucie gospodarze pokazali pazur. Do kontrataku lewą stroną popędził Mateusz Kołodziejski, który zdecydował się dośrodkować na krótki słupek. Bez problemu futbolówkę chwycił Dominik Sobański, ale ex-bramkarz Olimpii mógł czuć za plecami oddech Daniela Koczona, który czekał na błąd zawodnika Warty. Po niezłym okresie gry linia defensywna drużyny z Wielkopolski lekko przysnęła i beniaminek z Elbląga coraz wyraźniej dochodził do głosu w tym starciu. W 20. minucie Koczon stanął oko w oko z Sobańskim w odległości około 6 metrów. Strzał po dośrodkowaniu Kołodziejskiego trafił jednak prosto w bramkarza.

Mozolnie, krok po kroku Olimpia Elbląg zdobywała każdy metr boiska, by pod koniec pierwszej połowy całkowicie na nim dominować. Bramka dla piłkarzy z Elbląga wisiała w powietrzu. Elbląscy zawodnicy na wszelkie sposoby czynili próby zdobycia wyrównującego gola. Co chwila dośrodkowywać próbował Sławomir Szary, w strzałach zza pola karnego rozwiązanie widział Krzysztof Kaczmarczyk, a Bartosz Bartosiak spróbował nawet swoich umiejętności aktorskich w polu karnym, ale arbiter spotkania nie zareagował na teatralny upadek pomocnika Olimpii. Klub z Elbląga zmobilizował się szczególnie w ostatnich sekundach pierwszej odsłony gry i był o centymetry od remisu. Tuż przed gwizdkiem oznaczającym przerwę w zawodach Lyubomir Lyubenov popisał się technicznym i efektownym strzałem "nożycami" z 15 metra. Piłka po uderzeniu Bułgara trafiła w słupek. Na trybunach dało się słyszeć tylko jęk zawodu.

Drugie 45 minut także przyniosło wiele emocji. Znów na początku zmobilizowani podopieczni trenera Artura Płatka byli o krok od dobicia rywala i powiększenia przewagi bramkowej. Obronie Olimpii dał się we znaki ponownie duet Gajtkowski-Foszmańczyk, ale Budaković przytomnie sparował piłkę na korner. Elblążanie otrząsnęli się szybko z niemocy i rewanżowali się przyjezdnym jak tylko mogli. W 55. minucie Olimpijczycy mieli najlepszą sytuacje w całym spotkaniu do pokonania Sobańskiego. Po faulu na Lyubenovie w polu karnym sędzia Jarosław Rynkiewicz nie wahał się i podyktował jedenastkę. Odpowiedzialność egzekwowania rzutu karnego, podobnie jak przed dwoma tygodniami w meczu z Polonią Bytom, wziął na siebie kapitan gospodarzy Marcin Pacan, ale trafił wprost w Dominika Sobańskiego.

Spudłowany karny był zapowiedzią coraz słabszej postawy elbląskich sportowców na boisku. Piłkarze w trójkolorowych trykotach utracili całkowicie swój impet, gdy z boiska zeszli dwaj zawodnicy, którzy w tym dniu stanowili o sile ofensywnej całego zespołu – Lyubenov i Koczon. Zamiast nich na murawie pojawili się Adam Banasiak i Bartosz Iwan. Pozbawieni motorów napędowych Olimpijczycy nie mieli pomysłu na przejście drugiej linii Warty Poznań. Zielono-biali spokojnie kontrolowali piłkę i liczyli uciekający czas, który przybliżał ich do cennego zwycięstwa. Trochę ożywienia do gry wniosło wejście Łukasza Zaniewskiego za Bartosiaka.

Tak jak Zaniewski poprawił w końcówce grę Olimpii, tak i pojawienie się na murawie Marcina Klatta w barwach Warty było strzałem w dziesiątkę. Doświadczony piłkarz już w pierwszej akcji zaliczył asystę przy bramce zdobytej przez Pawła Iwanickiego. Rezerwowi poznańskiego pierwszoligowca dobili elblążan w 86 minucie gry. Podłamani Związkowi nie złożyli broni i jeszcze minutę przed końcem bardzo groźnie zaatakowali bramkę Warty. Znów dobre zagranie Zaniewskiego do Kołodziejskiego zakończyło się futbolówką odbitą od słupka. W doliczonym czasie gry nie wydarzyło się już nic, co mogło zagrozić poznaniakom w zdobyciu kompletu punktów.

Olimpia Elbląg - Warta Poznań 0:2 (0:1)

0:1 - Gajtkowski 8'

0:2 - Iwanicki 86'

W 55. minucie Marcin Pacan (Olimpia Elbląg) nie wykorzystał rzutu karnego (Dominik Sobański obronił).

Składy:

Olimpia Elbląg: Budaković - Wojciechowski, Pacan, Dremluk, Szary, Bartosiak (81' Zaniewski), Kaczmarczyk, Matwijów, Ljubenow (65' Banasiak), Kołodziejski, Koczon (69' Iwan).

Warta Poznań: Sobański - Artur Marciniak, Jasiński, Sobieraj, Wichtowski, Ngamayama, Foszmańczyk, Gajtkowski (74' Iwanicki), Bereszyński (85' Klatt), Reiss, Ujek (90+1' Ciarkowski).

Żółte kartki: Pacan (Olimpia) oraz Wichtowski, Gajtkowski, Sobieraj (Warta).

Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin).

Widzów: 1000.

Źródło artykułu: