Bartłomiej Socha i Damian Augustyniak byli zawodnikami drużyny z Dyneburga, w której w wieku 18 lat rozpoczynał swoja przygodę z piłką Artjoms Rudnevs. Właśnie obecny napastnik Kolejorza był ich pierwszym nauczycielem języka rosyjskiego. Szybko się z nim zaprzyjaźnili i zapamiętali jako otwartego i przyjaznego człowieka.
Cztery lata później swojego nauczyciela zobaczyli w barwach Lecha Poznań, kiedy strzelał Juventusowi Turyn trzy gole. - Na tle innych młodych zawodników widać było, że będzie z niego piłkarz, ale kto mógł sądzić, że aż taki - mówi z niedowierzaniem dla Przeglądu Sportowego Socha.
Również środowisko piłkarskie na Łotwie jest zaskoczone karierą, jaką robi Rudnevs. Krążą plotki o tym, do którego z klubów Premier League może trafić napastnik Lecha. Rudnevsa mało kto pamięta z łotewskich boisk. Jest rozpoznawalny głównie poprzez bardzo dobre występy w barwach Kolejorza. - Nie mówię, że przez niego nie sypiam po nocach, ale ta sprawa faktycznie trochę nas gryzie. Mamy najlepszy skauting w kraju, ale muszę przyznać, że Rudnevsa... nie było na naszej liście. Może go nie doceniliśmy, ale próbuję sobie go przypomnieć z meczów Daugava - Skonto i... naprawdę nie błyszczał! Nie miał nawet pewnego miejsca w składzie, więc uznaliśmy, że nie podjąłby konkurencji z naszymi napastnikami, którymi byli Ivans Lukjanovs i Władimir Dwaliszwili. Przyznam, że rok temu byłem mocno zaskoczony tym, że w ogóle trafił do Lecha. To przecież niezła europejska półka, trochę mi to nie pasowało. A jak zaczął strzelać w Europie... niedowierzanie! - powiedział dla Przeglądu Sportowego Antanas Sakavickas, dyrektor sportowy Skonto Ryga.
Wcześniej nic nie wskazywało na to, że Łotysz zrobi poważną karierę. Na Węgry trafił w lutym, a na debiut musiał poczekać aż do maja. Kiedy strzelił w lidze 16 bramek, zainteresowały się nim inne kluby. Lech wygrał rywalizację z Metalistem Charków. Ukraińcy oferowali trzy razy więcej niż Kolejorz. Rudnevs niespodziewanie wybrał jednak polską ligę. Zdawał sobie sprawę, że musi robić systematyczne postępy, a nie postawić na wysokie zarobki. Przed nim szansa na kolejny krok. Rudnevsem interesują się angielskie drużyny. Sam zawodnik jest gotowy na transfer do większego klubu.
Źródło: Przegląd Sportowy