Szewczuk tajną bronią na Dundee?

Orest Lenczyk zapowiedział, że jest tylko 10 procent szans na to, żeby przeciwko Dundee United wystąpił Cristian Diaz. Johan Voskamp też nie jest na to gotowy więc... spore szanse na grę od pierwszej minuty ma Tomasz Szewczuk.

Cristian Diaz w pierwszy meczu z Dundee doznał kontuzji. Pierwsze komunikaty mówiły, że nie jest to poważny uraz, w sobotę klub nawet poinformował, że piłkarz prawdopodobnie będzie do dyspozycji trenera na rewanżowe starcie. Na wtorkowej konferencji prasowej szkoleniowiec WKS-u powiedział jednak coś, co kibiców WKS-u zapewne mocno zaniepokoiło. - Na obecną chwilę dołączamy do grupy osiemnastki, która była brana pod uwagę w meczu pierwszym Tomasza Szewczuka. Z uwagi na to, że stan po kontuzji Cristiana Diaza jest wątpliwy do gry w meczu rewanżowym - zaznaczył "Oro Profesoro". - Daję w tej chwili 10 procent szans na to, że Diaz wyjdzie na boisko. Ponieważ jak wiadomo Johan Voskamp nie jest przygotowany na 90 minut do gry, a my nie możemy tylko myśleć o obronie, defensywie, o grze która ma nam zapewnić zero z tyłu, ale również musimy myśleć o ataku. Wróciłem niedawno od doktora ze szpitala, znam szczegóły tego, co się dzieje z Diazem i sobie pozwalam na to pytanie tak odpowiedzieć - dodał ciągnięty za język przez dziennikarzy trener wicemistrzów Polski.

Skoro więc nie Cristian Diaz, nie Johan Voskamp to... dołączony do kadry Tomasz Szewczuk? - Trudno mi się do tego odnosić, bo żadne informacje do mnie nie dotarły. Przyszedłem normalnie na trening, potem ma być ogłoszona kadra na wyjazd do Szkocji - mówił jeszcze przed treningiem "Szewa". Oczywiście w kadrze na wyjazd do Szkocji ten piłkarz się znalazł.

Inni zawodnicy WKS-u wydawali się być zaskoczeni informacjami z konferencji prasowej. - Jest to duża strata, bo Cristian jest bardzo dobrym piłkarzem. Potrafi się znaleźć w tych sytuacjach podbramkowych. Mam nadzieję, że wyjdzie Johan i też będzie się potrafił odnaleźć i pomoże zespołowi - dyplomatycznie wypowiedział się Marek Gancarczyk.

Wracając jednak do meczu, który w czwartek rozegrają wicemistrzowie Polski. - Na pewno nie będziemy się odkrywać, nie będziemy prowadzić otwartej gry. Na pewno będziemy grać defensywnie, szukać swojej okazji do strzelenia bramki, przeważnie z kontry. Wiadomo, że Szkotom nic nie zostało do stracenia, postawią wszystko na jedną kartę i będą chcieli jak najszybciej zdobyć bramkę. Im dłużej będzie ten mecz trwał tym większa korzyść dla nas. Zrobi się nerwówka, Szkoci będą nerwowo grać. Myślę, że to będzie dla nas plus - komentuje Szewczuk.

Wrocławianie w pierwszym meczu po golu Voskampa zwyciężyli 1:0. To stawia ich w lepszej sytuacji przed rewanżem. W spotkaniu na Oporowskiej wicemistrzowie Polski cały czas prowadzili grę, atakowali i zaprezentowali się zdecydowanie lepiej niż czwarty zespół szkockiej ekstraklasy z poprzedniego sezonu. - Z tego co widziałem to Szkoci przyjeżdżając do Wrocławia bardzo bojaźliwie podeszli do tego spotkania. Naprawdę analizowaliśmy ich mecze i grali bardzo agresywnie pressingiem, także ten zespół ma dwa oblicza. Muszą u siebie zagrać bardziej ofensywie i na pewno będą grać te długi piłki. To nie jest tak, że oni tego nie grają. Na pewno będą tak robić na rosłego napastnika, a on będzie je zgrywał - wyjaśnia Szewczuk, w którego profilu na stronie UEFA jako pozycja na boisko widnieje... obrońca.

Pytanie jednak czy kontuzja Diaza nie jest zasłoną dymną przed Szkotami. Sam Orest Lenczyk mówił, że nie zamierza straszyć Argentyńczykiem z ławki rezerwowych. Brak Diaza byłby na pewno sporym osłabieniem, lecz występ Szewczuka od pierwszej minuty na pewno zaskoczyłby Szkotów.

Komentarze (0)