Józef Wojciechowski: Jesteśmy silniejsi od Lecha, Legii i Wisły

W wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej Józef Wojciechowski, właściciel Polonii Warszawa, przyznał, że jego zdaniem Czarne Koszule mają silniejszą kadrowo drużynę od Lecha Poznań, Legii Warszawa czy Wisły Kraków.

- Myślę o Lidze Mistrzów. Co to za satysfakcja z mistrzostwa Polski? Jeśli jeszcze zdobylibyśmy je byle jak, jak w tym roku Wisła? To nie jest drużyna, która może wejść do LM. Turcy, kupując Mierzejewskiego, mówili mi, że są krok przede mną, bo od LM dzielą ich dwa mecze, i prosili, żebym pozwolił im wykonać następny. Jeśli awansują, dostaną 15 mln euro bonusu. To również nasz cel. Będziemy wzmacniać zespół. I w grudniu, i za rok przyjdą nowi zawodnicy, bo w obecnej kadrze na pewno znajdzie się kilku, którzy nie spełnią oczekiwań. Mamy grać na dużym stadionie, nie chcemy być klubem zaściankowym. Nie zamierzam też postępować jak większość moich kolegów z innych klubów, którzy od razu sprzedają wyróżniającego się piłkarza, jeśli tylko ktoś da za niego milion euro. Gdybym miał czterech Mierzejewskich, tobym żadnego nie sprzedał, bobym wiedział, że gra nie będzie rozłożona na jednego zawodnika, ale na czterech. Wiedziałbym, że mam gwarantowane wejście do LM - mówi w rozmowie z Olgierdem Kwiatkowskim z Gazety Wyborczej Józef Wojciechowski.

Na pytanie czy uważa, że jego drużyna jest silniejsza kadrowo od Legii i Lecha, odpowiada: - Myślę, że tak. Od Lecha, Legii na pewno jesteśmy silniejsi. Po chwili dodaje, że od Wisły także.

- (...) Moim celem jest stworzenie mocnego klubu, szczególnie, że mamy w perspektywie grę na Stadionie Narodowym. Gdybyśmy byli uzależnieni od Konwiktorskiej, to pewnie dawno wyszedłbym z klubu. Budowanie drużyny na stadionie, na którym może zasiąść sześć tysięcy widzów, to utopia. Porozumieliśmy się z prezesem Stadionu Narodowego, mamy zgodę na rozgrywanie tam wybranych meczów - mówi.

- O wielu zawodnikach się pisze, że Polonia ich chce, a ja o tym nie mam pojęcia. Ostatnio o Sebastianie Mili. Zresztą nie rozmawiam z zawodnikami na początkowym etapie negocjacji, robi to trener. Jestem na końcu, zawieram kontrakt. Wiem jednak, że o Mili nie było mowy - kończy w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.

Źródło: Gazeta Wyborcza.

Komentarze (0)