- Skończyło się 0:0 i ten rezultat można chyba uznać za sprawiedliwy. Obie drużyny już wcześniej zapewniły sobie utrzymanie, dlatego widowisko nie było nadzwyczaj ekscytujące. Ciśnienie nie było zbyt wysokie, trudno się zresztą dziwić, to była ostatnia kolejka - powiedział piłkarz Górnika.
Stawka sobotniego meczu była stosunkowo mała, dlatego kwestie czysto sportowe zeszły na dalszy plan, zwłaszcza w przypadku polkowiczan. Wciąż bowiem ważą się losy miejskiej dotacji dla klubu, a od tego zależy jego dalsza bytność w I lidze. - Czekamy na ostateczną decyzję gminy, to potrwa pewnie jeszcze kilka dni. Staramy się być optymistami, choć bierzemy pod uwagę również czarne scenariusze. Mimo wszystko jednak wierzymy w pozytywny koniec tej sprawy, zwłaszcza że w ostatnich latach zespół wywalczył kilka awansów - dodał Damian Piotrowski.
Ekipa Dominika Nowaka zakończyła rozgrywki na 10. miejscu w tabeli z dorobkiem 42 punktów. Czy to satysfakcjonujący wynik? - Apetyty były nieco większe, bo zaliczyliśmy dobry początek. Być może trochę się nim zachłysnęliśmy i zbyt łatwo uwierzyliśmy, że możemy być bardzo wysoko. Druga runda zweryfikowała nasze plany. Myślę, że dorobek punktowy mógł być nieco okazalszy, lecz trzeba być zadowolonym z tego co się ma. Najważniejsze jest utrzymanie, mam nadzieję, że w kolejnych rozgrywkach będzie lepiej - stwierdził 24-letni pomocnik.
Czy w przyszłych sezonach polkowicka drużyna powalczy o powrót do ekstraklasy, w której występowała w edycji 2003/2004? - Na razie o tym nie mówmy. Trzeba przede wszystkim dobrze grać i zdobywać doświadczenie. Jeśli w trakcie rywalizacji uda się wygrać kilka spotkań i zbliżyć do czołówki, to wtedy można po cichu myśleć o jakimś większym celu. Na razie skupmy się jednak na tym, by klub właściwie funkcjonował. Obecnie myślenie o awansie byłoby śmieszne - zakończył Piotrowski.