Na boisku wciąż trwa walka o ligowe punkty, a na linii działacze - PZPN toczy się proces mający na celu otrzymanie licencji na grę w ekstraklasie w przyszłym sezonie. W pierwszej turze Komisja Licencyjna odmówiła zgody na grę w elicie siedmiu klubom. W gronie tym znalazły się Jagiellonia, Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław, Polonia Warszawa, Ruch Chorzów, Polonia Bytom i Górnik Zabrze.
Wszystkie one złożyły uzupełnione wnioski w Komisji Odwoławczej i ta, podczas piątkowego posiedzenia, dała prawo gry w ekstraklasie wszystkim klubom prócz Polonii i Górnika. O ile sytuacja sportowa bytomskiej drużyny może sprawić, że uzupełnianie wniosku licencyjnego w tym przypadku nie będzie już konieczne, o tyle w Zabrzu decyzję piłkarskiej centrali przyjęto ze zdziwieniem.
- Póki co licencji nie otrzymaliśmy, ale jesteśmy o nią spokojni. Do wtorku klub musi uzupełnić dokumenty prognozowania finansowego. Całą sytuacją jesteśmy zaskoczeni, ponieważ wcześniej nie było zastrzeżeń w tej kwestii - przyznaje Tomasz Młynarczyk, prezes śląskiego klubu. - Oczywiście, zgodnie z wytycznymi komisji przygotujemy odpowiednie dokumenty - uzupełnienie raportu biegłej księgowej m.in. o środowym podniesieniu kapitału spółki oraz inne dokumenty świadczące o fakcie poprawy klubowych finansów - dodaje szef Górnika.
Problem polegał na tym, że podczas kwietniowej sesji Rady Miasta Zabrze radni przegłosowali dofinansowanie klubu kwotą 3 mln złotych, przez co miasto stało się większościowym udziałowcem Górnika. Aby tak się stało, musiał zostać podniesiony kapitał zakładowy spółki, a to nastąpiło w minioną środę i siłą rzeczy nie mogło znaleźć się w odwołaniu złożonym dwa tygodnie temu.
Zabrzański klub czas na uzupełnienie wniosku otrzymał do wtorku. Przy Roosevelta na alarm jednak nie biją. - Nie mam wątpliwości, że licencję dostaniemy. W mojej opinii, nie ma możliwości, żeby tylko wspomniane prognozowanie finansowe spowodowało, że Górnik nie otrzyma pozwolenia na grę w ekstraklasie w przyszłym sezonie - zapewnia prezes zabrzańskiego klubu.