W najbliższym spotkaniu ligowym piłkarze Śląska Wrocław zmierzą się z Polonią Bytom. Wrocławianie do tego spotkania standardowo przystąpią osłabieni. Ostatnio to norma, że w drużynie WKS-u ktoś "łapie" kontuzję. Przypomnijmy tylko, że w tym sezonie na boisku nie pojawią się już Łukasz Gikiewicz i Przemysław Kaźmierczak. Ostatnio z Polonią Warszawa nie mogli zagrać Sebastian Mila i Dariusz Sztylka. Wszystko wskazuje na to, że przeciwko bytomianom na placu gry nie pojawi się Jarosław Fojut. Ciągle nie w pełni zdrowia jest także Amir Spahić. - My staramy się od pewnego czasu dach naprawiać jak po burzy, żeby nie było przecieku. Udaje się to ze zmiennym szczęściem. Ci zawodnicy, którzy wchodzą - nie wiem czy nazwać ich zmiennikami czy zawodnikami, którzy grali, potem mieli dłuższe przerwy i nie grali - grają na takim poziomie, że drużyna za bardzo nie cierpi na tym. Z pewnością jakość gry trochę mimo wszystko cierpi. Gramy na swoim boisku, z drużyną, która chcąc się uratować absolutnie musi wygrać we Wrocławiu. Remis będzie dla nich korzystnym wynikiem przy pewnym zbiegu okoliczności. Przygotowani jesteśmy na to, że pod tym względem sama gra nie wystarczy - trzeba będzie powalczyć o korzystny wynik do ostatnich minut meczu - mówi przed tym spotkaniem szkoleniowiec wrocławian.
- Nie chcę powiedzieć, że już część zawodników jest zmęczona rozgrywkami, bo byłoby to troszkę za wcześnie, ale raczej upatruję to w tym, że mamy w cudzysłowie zwichrowany kalendarz naszych rozgrywek. Prawdopodobnie brakuje jeszcze poniedziałku, żebyśmy w poniedziałek meczu mistrzowskiego nie grali. Obowiązują tak zwane mikrocykle treningowe, przygotowania do meczu, treningi czy odnowa po meczu. Ja po tych dwóch miesiącach widzę, że z pewnością jest trochę problemów z tym z uwagi na to, że jednym zawodnikom to sprzyja, innym nie bardzo, a dopiero kolejny mecz jest odpowiedzią czy nazwisko, które jakość wniosło w poprzednich spotkaniach będzie również w kolejnym taką postacią - dodał Orest Lenczyk na czwartkowej konferencji prasowej.
W ostatnim czasie, na skutek właśnie kontuzji, dużą rolę w drużynie Śląska odgrywają nominalni rezerwowi. Wszyscy piłkarze WKS-u zgodnie podkreślają, że w zespole jest znakomita atmosfera, a Śląsk plasuje się w czołówce ekstraklasy. - Mam szacunek do zawodników. Całość trenuje i przygotowuje się do grania, a niestety może grać tylko jedenastu. Bardzo często apeluję do zawodników, aby ci którzy nie grają trzymali na tyle tą atmosferę w szatni, aby głośno nie narzekali, że ktoś nie gra. Może jeszcze jestem w dobrej sytuacji, bo za często nie przegrywamy, a zawsze skład, który wygrał mecz jest składem najsilniejszym - zaznaczył nestor polskich trenerów.
Szkoleniowiec odniósł się także do pytania czy kontuzje zawodników nie są spowodowane błędami w przygotowaniu. - Jeżeli ktoś ma zużyty staw kolanowy i jest ono naprawiane, i ktoś jeszcze gra, a potem jest decyzja, że nie będzie grał, aby to się nie rozleciało zupełnie i aby nie trzeba było robić zabiegu generalnego, a jednak artroskopią coś naprawić to nie widzę tutaj błędów w przygotowaniach - skomentował trener Śląska Wrocław.