Dolcan konsekwentnie stawiał opór Bogdance przez ponad godzinę, aż do 69. minuty. Wówczas Misztal wyskoczył do dośrodkowania, lecz nie złapał piłki. Spadła ona pod nogi Tomasa Pesira i czeski napastnik strzelił do pustej bramki. Ta sytuacja podcięła skrzydła podopiecznym Roberta Podolińskiego, a w ostatniej minucie dobił ich Ricardinho. - Zaj... mecz! Uważam, że graliśmy nieźle i spokojnie mogliśmy zremisować. Mieliśmy swoje sytuacje, chociaż nie tyle, co Łęczna. Może nie powinienem w ogóle wychodzić do tego dośrodkowania? Piłka przeleciała przez rękawice i rywal strzelił do pustej bramki. Biorę całą winę na siebie. Jest mi przykro, że po dobrym meczu całej drużyny wszystko idzie w piach - ocenia Misztal.
Przed feralną interwencją golkiper Dolcanu kilka razy uratował swoją drużynę przed stratą gola. Mimo to zespół z Ząbek pozostaje bez zwycięstwa od ponad miesiąca. - Dobrze broniliśmy i wyprowadzaliśmy kontry, z których mogliśmy strzelić bramki. Ja popełniłem błąd, który zaważył na tym, że wróciliśmy do domu bez punktów - nie ucieka od odpowiedzialności 27-letni bramkarz.
Sytuacja w tabeli podwarszawskiej jedenastki jest nie do pozazdroszczenia. Ma 12 punktów straty na 8 kolejek przed końcem sezonu. Dolcan postara się jednak utrudnić życie faworytom. - Każdy gra dla siebie. Mimo że sytuacja jest naprawdę bardzo tragiczna, to do końca wierzymy, że coś może się zdarzyć. Ale skoro nie zdobywamy punktów, to ciężko pozytywnie patrzeć na to. Wierzymy jednak do końca i na pewno nie złożymy broni - oznajmił Misztal.